• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • bieganie / zapisy
    • Biegowe Wyzwanie
    • Elektroniczne zapisy
    • Endomondo
    • Virtual Conqueror
    • Virtual race
    • Wirtualne biegi
    • Zapisy online
  • blogi / strony o bieganiu
    • Biegający Ortopeda
    • Biegam w górach
    • Biegologia
    • Kobiety biegają
    • KS Staszewscy
    • Leszek biega
    • Matka biega
    • Panna Anna biega
    • Run The World
    • Silesia Marathon
    • Wszystko o bieganiu
  • sklepy
    • Boco
    • Decathlon
    • Imaginario
    • Just Hero
    • Lurbel
    • Nessi sport
    • Polka Sport
    • Rebel Runners
    • Rough Radical
    • Run Baby
    • Run One
    • Zo-Han

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Najnowsze wpisy, strona 4

< 1 2 3 4 5 >

26. **

Bieg "Zdobądź swój Everest" zaliczyłam wczoraj, ale tak naprawdę to dzisiaj czułam się jak podczas zdobywania szczytu. Znowu zaczęło wiać i to nieziemsko. Bieg pod górę i pod wiatr to była dla mnie ciężka robota. Część trasy przebiegłam, część przetruchtałam, ostatecznie skończyłam na marszu. Ale dopięłam swego, dyszka zaliczona.

To trochę tak jak w życiu... Często też mamy pod górę, los rzuca nam kłody pod nogi a wiatr wieje w twarz. Sęk w tym, żeby się nie poddać. Nieważne, że powoli. Ważne, że cel jest osiągięty.

Podczas dzisiejszego biegu miałam chwile zwątpienia, chciałam skrócić trasę, żeby prędzej dotrzeć do domu. Jednak ostatecznie pokonałam te myśli i zrealizowałam swój plan. Wprawdzie tempo było poniżej moich oczekiwań, ale to nic. Cała trasa pokonana zgodnie z założeniami, od startu do mety.

 

16 lutego 2020   Dodaj komentarz

25. **

Było około 6:30. Biegłam sobie spokojnie. Uliczne lampy właśnie zgasły, bo słońce powoli zaczęło wschodzić. Okolicę ogarnęła poranna szarość. Było cicho i pusto. Biegłam sobie truchcikiem, powolutku, na luzie. Skręciłam z rynku w boczną uliczkę i nagle... stanęłam jak wryta. Wmurowało mnie w chodnik.

Na środku jezdni siedział kot. To, co mnie uderzyło od razu, to jego biel, czysta, nieskazitelna biel. W półmroku aż bił bask od tej bieli. Siedział nieruchomo, dokładnie na środku, pomiędzy linią przerywaną. Siedział jak posąg i się na mnie patrzył. Moja pierwsza myśl: pewnie wściekły, zaraz się na mnie rzuci i pogryzie, podrapie. Ale on nic. Tak patrzymy na siebie. Myślę sobie: może on z gipsu jest, albo to pluszowa zabawka, ktoś mi zrobił głupi kawał i teraz się śmieje ze mnie zza firanki. Rozglądam się wokół, we wszystkich domach ciemno, wokół cisza jak makiem zasiał. Wyśmiałam w myślach sama siebie. Czemu ktoś miałby wstawać o świcie, żeby na środku drogi sadzać zabawki i skąd ten ktoś miałby wiedzieć, że ja akurat o tej porze będę biegła tą drogą? Kombinuję więc dalej, że to chyba jednak żywe zwierzę jest. Zrobiłam krok do przodu. Kot nie ruszył się z miejsca, ale oczu ze mnie też nie śpuścił. Przeszłam powolutku bokiem, jak najbliżej płotu, jak najdalej od kota. Gdy już byłam jakieś 10 metrów za nim, wstał, spojrzał jeszcze w moją stronę i po prostu poszedł sobie.

Przybiegłam do domu z gęsią skórką na całym ciele. Ja się normalnie bałam. Serce mi waliło jak szalone ze strachu. Opowiedziałam to wszystko mężowi, a on mnie wyśmiał: "Chyba polował na coś. Na pewno na ciebie. Mrrrau".

Śmiejcie się wszyscy. Dla jednych to głupie, dla innych śmieszne - niech wam będzie.

Ja nie zapomnę nigdy dziwności tej sytuacji. Do tej pory czuję się jakoś nieswojo. Mam w myślach cały czas tego kota, jego kolor i nieustępliwy wzrok.

I weź tu, kobieto, nie bądź przesądna...

 

15 lutego 2020   Dodaj komentarz

24. **

Wszystko i wszyscy radzili mi zostać dziś w domu, bo wiatr, wichura, huragan i w ogóle armagedon jest na dworze. A ja na przekór wszystkiemu i wszystkim założyłam buty i pobiegłam przed siebie. Wychodząc powiedziałam rodzince: "Do zobaczenia za 5 kilometrów ". Wróciłam po 10. Super było. Pogoda wspaniała! Wiatr jak to wiatr, w naturze swojej ma wianie, więc nic dziwnego, że targał mi włosy na prawo i lewo. Ale jakie słońce...! Bajka po prostu! Taką miałam trasę, że cały czas słoneczko było przede mną i mogłam obserwować jak pięknie zachodzi. Niech żałują ci, którzy zostali w domu.

 

09 lutego 2020   Dodaj komentarz

23. **

W mijającym tygodniu brakowało mi systematyczności. Bieganie musiało ustąpić miejsca remontowi w domu i opiece nad dzieckiem. Trudno. Nadrobię to w następnym tygodniu. Wstanę wcześnie, gdy wszyscy jeszcze śpią i pobiegam. Tylko, że... no właśnie... Zależało mi na regularnych treningach, które powoli, aczkolwiek systematycznie poprawią moją kondycję. A tu się okazuje, że będzie to taka szarpanina - albo nic nie robienie albo bieganie do wyzionięcia ducha. Mimo to wiem, że lepiej tak niż wcale, więc nie poddam się, nie odpuszczę! :)

 

01 lutego 2020   Dodaj komentarz

22. **

Kilka dni przerwy dobrze mi zrobiło.

Po ostatnim biegu nagle zaczęły mnie boleć nogi, a konkretnie piszczele. Wydawało mi się to dziwne, więc zaczepiłam w pracy jednego z ortopedów, zapalonego biegacza i opowiedziałam mu o swoim problemie. Pierwsze pytanie, które mi zadał brzmiało: "A w jakich butach pani biega?" No i cóż, trzeba było się przyznać, że to zwykłe buciny a'la sportowe z targu. Pan doktor potraktował sprawę poważnie, opowiedział mi o bólach przeciążeniowych, skąd się biorą i jakie są ich skutki. Sprawa jest jasna - bóle piszczeli to typowe bóle spowodowane używaniem niewłaściwego obuwia. Można nie mieć sportowej bluzki i termoaktywnych spodni. Można biegać w zwykłej czapce i wełnianych rękawiczkach zrobionych przez babcię na drutach. Ale w buty trzeba zainwestować.

No i we wtorek, po tej rozmowie kupiłam je - profesjonalne, piękne obuwie biegowe. Ile dałam nie będę pisać, mąż tylko pokręcił głową i machnął ręką. Musiałam jednak poczekać aż do dzisiaj, żeby je wypróbować, bo nogi musiały nieco odpocząć. Za to dziś...... no rewelacja!!! Jaka różnica! Ogromna! W porównaniu z moimi starymi człapakami to jak niebo i ziemia. Aż się nie chciało wracać do domu. Same jakoś tak te kilometry wpadły... ;)

 

26 stycznia 2020   Dodaj komentarz

21. **

Utworzyłam dla siebie plan treningowy. Zgodnie z jego założeniami, jeśli będę sumiennie biegać według podpowiedzi audiotrenera, 5 lipca powinnam przebiec 5 km w jednym ciągu, bez zadyszki, bez przerw marszowych. Zobaczymy. Dzisiaj nawet mi się podobało. Przede mną pół roku biegania według zaleceń z telefonu, co daje 24 tygodnie, czyli 72 treningi. Długo, ale może w tym tkwi klucz do sukcesu. Lepiej powoli, a skutecznie.

 

21 stycznia 2020   Dodaj komentarz

20. **

Jak one to robią? Mimo wysiłku i zmęczenia zawsze są takie idealne...?

We wszystkich grupach biegowych na necie aż roi się od zdjęć kobiet z treningów. Patrzę na nie ze zdumieniem. Ja po treningu mam wypieki na policzkach, spocone włosy, nos czerwony od ciągłego wycierania. Gdybym miała makijaż, pewnie cały by spłynął i zatrzymał się na kołnierzu. A te dziewczyny wszystkie są takie nienaganne. Owszem, mogą sobie przykleić rzęsy i narysować brwi, ale nie uwierzę, że po 40 minutach biegu puder i róż wyglądają jak prosto spod pędzla wizażystki. 

Jeśli te wszystkie zdjęcia są autentyczne, to zazdroszczę tym laskom braku treningowego zmęczenia  i umiejętności makijażowych. Po godzinie biegania wyglądać jakby się wysiadło z lektyki - chciałabym tak. Jednak bardziej jestem przekonana, że to tylko lans, który z rzeczywistym bieganiem niewiele ma wspólnego. I nie będę się wpędzać w deprechę z tego powodu.

 

20 stycznia 2020   Dodaj komentarz

19. **

Wild Wolf Run - wilk biega tam, gdzie chce i wtedy, kiedy chce. Wilczyca więc pobiegła. :)

Wybiegałam swoje 5 km w wyzwaniu. Mało tego - zaliczyłam tym samym jeszcze jedno wyzwanie - Stukilometrowy Biegacz Zawodowy. Na tym nie koniec dobrych wiadomości. Poprawiłam swoje tempo. Wreszcie zeszłam poniżej 8 min/km. Jeszcze sporo pracy przede mną, jeśli chcę dojść do 5 minut, ale wiem, że dzięki wytrwałości i konsekwencji jestem w stanie to zrobić. Wyzwania to jest to, co lubię!

Niedługo wiosna i piękne, długie, ciepłe dni. Święty czas pomyśleć o odpowiednim ubraniu, lekkiej czapce i okularach sportowych. Spędziłam dziś dobrą godzinę na przeglądaniu różnych stron z akcesoriami dla biegaczy i upatrzyłam sobie już co nieco. 

Ech, jest super, a będzie jeszcze lepiej! To, co najlepsze przede mną!

 

 

18 stycznia 2020   Dodaj komentarz

18. **

Dziś bieganko charytatywne. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra po raz 28. Ja również chciałam dołączyć swoją cegiełkę, więc pobiegłam dla dzieciaczków. Kruszynki maleńkie, bezbronne, słabiutkie... Nie możemy ich zostawić bez pomocy. Tak wiele od nas dorosłych zależy! I niech mówią ludziska co chcą. Ja zawsze będę uważać, że to piękna forma pomocy. Nie życzę nikomu, by osobiście musiał się przekonywać jak bardzo sprzęt zakupiony przez WOŚP jest potrzebny. Inteligentny człowiek wie i czuje... Kocha dzieci, kocha ludzi. I pomaga z dobroci serca.

 

12 stycznia 2020   Dodaj komentarz

17. **

Jeszcze wczoraj drogi były czarne, a dziś wszędzie biało. Przyznam, że ma to swój urok. Ale... (zawsze jakieś "ale" musi być ;))

Cieszę się, że wybiegłam z domu wczesnym rankiem, bo ten śnieg jeszcze w ogóle był. Choć biegło się ciężej po 5 cm puchu, to i tak było to o niebo lepsze niż człapanie w błocie. Teraz to już wszędzie tylko woda i ciapa. Bleee... Zdecydowanie wolę mróz niż śnieg. Najważniejsze, że było bezwietrznie i cicho. Wróciłam zadowolona i to się liczy. Piąteczka wpadła do mojego tegorocznego zestawienia!

 

05 stycznia 2020   Dodaj komentarz

16. **

Przyszedł nowy.

Jeszcze bez żadnej rany.

Oby był wolny od błędów, pełen marzeń i planów. Niech przyniesie wiele dobrego i smutek zamieni na szczęście.

Już przyszedł, czysty, bez najmniejszej skazy. Pozwala inaczej spojrzeć na życie, na pragnienia, na ludzi wokół.

Nowy rok, 2020, nowa karta w życiorysie i nadzieja na wszystko.

 

Celowo na ten rok nie zrobiłam żadnych postanowień, bo mają one to do siebie, że łatwo je porzucić i bez żalu o nich zapomnieć. Za to postawiłam przed sobą wyzwania, bo niosą one w sobie pierwiastek walki. Muszę powalczyć o siebie, o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. W związku z tym moje wyzwania na ten rok to:

1. Przebiec 500 km w ciągu roku;

2. Znaleźć lepszą pracę;

3. Czytanie portali internetowych zamienić na czytanie książek.

Do dzieła Kasiu!

 

01 stycznia 2020   Dodaj komentarz

15. **

Ostatnie bieganie w tym roku za mną.

Bardzo się cieszę, że ten rok już się kończy. Nie był dla mnie zbyt dobry. Problemy w pracy, wypadek i operacja córki, pięcioro krewnych, którzy zmarli... Jestem zmęczona. Jestem jak to drzewko - żyję, choć liście mi uschły i gałęzie obwisły.

Tak naprawdę bieganie to chyba najszczęśliwsza rzecz, która mi się w tym roku przydarzyła, najlepsza decyzja, jaką podjęłam. Sama dla siebie zrobiłam coś dobrego i jestem z tego dumna. Na pewno w przyszłym roku treningów nie odpuszczę, ale o tym i o całej liście moich wyzwań w następnym, noworocznym już wpisie...

 

31 grudnia 2019   Dodaj komentarz

14. **

Jak dobrze wstać wczesnym rankiem! Można się wybiegać, wyhasać, wyszaleć! Nogi mnie niosły nadzwyczaj lekko, bo dzisiejszy bieg dedykowany był malutkiej Tosi, która walczy z rakiem oka. Pisałam niedawno o tej akcji. Przysięgłam sobie, że wezmę w tym udział i słowa dotrzymałam. Biegi charytatywne wprost uskrzydlają. Gdy człowiek ma świadomość, że robi to nie tylko dla siebie, ale także dla innych, to wkłada w to tyle serca, że mógłby maraton przebiec i się nie zmęczyć.

Kochana Tosiu, Słoneczko maleńkie, pokonaj tego złego potwora! Trzymam kciuki za Ciebie!!!

 

29 grudnia 2019   Dodaj komentarz

13. **

Pechowy trening, jak przystało na 13. Deszcz mnie pokonał. Przed wyjściem z domu myślałam sobie: "Co tam deszcz! Bieganie jest ważniejsze!". Mhm..... Deszcz okazał się być ważniejszy. Skutecznie uprzykrzył mi trening. Takie indywiduum ze mnie, że nie znoszę, gdy coś mi z nieba na głowę kapie. Nie pomogły postanowienia, ambitne cele, wmawianie sobie, że jestem w stanie przezwyciężyć wszelkie przeciwności, bla bla bla... Mój świąteczny półmaraton zakończył się na 7 km. I tyle w temacie.

 

26 grudnia 2019   Dodaj komentarz

12. **

Życzę wszystkim zdrowych, cudownych, rodzinnych świąt Bożego Narodzenia!

Miłośnikom biegania życzę szczególnie, aby biegi były niewyczerpanym źródłem ogromnej radości!!!

 

 

25 grudnia 2019   Dodaj komentarz

11. **

Poranne bieganko zaliczone. Jednak nie będę się rozpisywać o tym, że było świetnie, bo wiadomo, że było. 

Napiszę troszkę na temat tego, co jest widoczne na zdjęciu. 

Jest to dwuramienny krzyż pokutny, zabytek na wieką skalę. W Polsce istnieje tyko jeden taki, a w Europie są 4. Pochodzi on z 1628 roku. Znawcy tematu jednak przypuszczają, że krzyż może być starszy, niż się go datuje na podstawie wyrytych napisów. Krzyże takie kiedyś były formą zadośćuczynienia za popełnione morderstwo. Wznoszono je na miejscu zbrodni, później niektóre przenoszono na przykład na cmentarze lub do parków. Stawiano je ku pamięci i przestrodze dla potomnych. Miały skłaniać do zadumy i modlitwy za ofiarę i zabójcę. 

Krzyż w Rydułtowach jest jednym z najstarszych obiektów zabytkowych na terenie gminy (o innych zabytkach z pewnością jeszcze kiedyś napiszę). Wykonano go z piaskowca o wymiarach 197 x 70 x 30 cm. W miejscu przecięcia się ramion można zauważyć dwie płaskorzeźby małych krzyży łacińskich. Krzyż ten został wpisany do Rejestru Zabytków Ruchomych Województwa Śląskiego. 

Taki właśnie zabytek mam zaszczyt mijać podczas treningów. :)

 

22 grudnia 2019   Dodaj komentarz

10. **

Biegologia.pl:

Zalicz bieg na 5km - powiedzą Ci: co tak mało, dawaj dychę!

Zalicz dychę - zapytają: dlaczego nie pobiegniesz połówki?

Pobiegnij połówkę - będą Cię namawiać na maraton, bo co to jest połówka...

Zrób wreszcie maraton - usłyszysz: czas na ultra!

Zalicz ultra - powiedzą, ultra to człapanie, a nie bieganie, lepiej pokaż jak biegasz na 5km.

No i koło się zamyka.

Ludziom nigdy nie dogodzisz, ale nie o to chodzi by dogodzić innym, tylko sobie. Dlatego rób swoje, dystans i tak nie ma znaczenia!

Poniżej: moja ścieżka o 5:20. :)

 

15 grudnia 2019   Dodaj komentarz

9. ***

Zakładałam, że będę biegać trzy razy w tygodniu, a wyszło na to, że nie ruszyłam tyłka w ogóle przez dwa tygodnie. Wracałam tak zziębnięta z pracy, że jedyne o czym marzyłam to ciepły obiadek i nurkowanie pod kocem.

I nagle, dzisiaj, obudziłam się o 5:30, wyspana, wypoczęta. Spojrzałam na termometr, a tam 3 stopnie na plusie. Mroźny wiatr, który dawał się wszystkim we znaki przez ostatni tydzień, ustał. Od razu wiedziałam, że to jest mój dzień. Szybciutko się ubrałam i pobiegłam. Ciemno jeszcze było na dworze, gdy zaczęłam swój trening, ale było tak pięknie, że szok! Nogi same niosły. 16 km wpadło nawet nie wiem kiedy. Rewelacja!!!

 

08 grudnia 2019   Dodaj komentarz

8. ***

Zimno uderzyło, aż boli w nosie. Ale jestem przygotowana. Czapka na głowę, komin aż pod oczy, rękawiczki, no i w drogę. Piękne uczucie!!! Powzięłam postanowienie, że od najbliższego tygodnia będę biegać trzy razy w tygodniu. Na razie nie myślę o zwiększeniu dystansu. Dalej będę wyciskać te swoje piąteczki, jednak zależy mi, żeby to robić częściej. Muszę tylko wymyślić taką trasę, która będzie bezpieczniejsza po zmroku. Teraz szybko się robi ciemno, a moja stała trasa prowadzi przez las. Coś wykombinuję, żeby czuć się pewniej i bezpieczniej.

Coraz bardziej kręci mnie to bieganie! Jupiii!

 

24 listopada 2019   Dodaj komentarz

7. ***

Dziś spacerek.

Pobiegłabym, ale zapisałam się na "Bieg PoWolność", a tam jest ograniczenie tempa do 5 km/h. Dziś jest ostateczny termin realizacji biegu, więc nie było rady. Z samego rana wstałam i  przy blasku wschodzącego słońca poszłam sobie pospacerować. Pięknie było, cicho, pusto. Rano jest zdecydowanie lepszy czas na ćwiczenia niż po południu.

Wynik już zarejestrowałam u organizatora biegu i teraz już tylko czekam na medal.

A na cel wzięłam już inny bieg wirtualny, tym razem charytatywny. "Świąteczna Piątka Po Zdrowie dla Tosi" ma na celu pomóc finansowo malutkiej 2-letniej dziewczynce w walce z rakiem oka. Wezmę w tym udział za wszelką cenę. DLA TOSI!!!

 

 

17 listopada 2019   Dodaj komentarz

6. ***

Moja pierwsza dyszka w życiu i znów powód do dumy!

Tak sobie dziś zaplanowałam i plan wykonałam. Cieszę się ogromnie, jednak nieprędko to powtórzę. Jestem wykończona. Padam na twarz. Musiałam w trakcie biegu zmodyfikować nieco trasę, bo ciemności egipskie zapadły i na samą myśl zanurzenia się w las, przeszywały mnie ciarki. Zrobiłam więc małą zmianę, żeby 10 km jednak wybiegać i się udało. Pokonałam trasę, ale co najważniejsze - pokonałam siebie. Wiem, że mogę, że nie ma dla mnie przeszkód i że jeszcze wiele pięknych chwil, pięknych biegów przede mną.

A tak w ogóle, to dziś jest szczególny dzień - Święto Odzyskania Nieodległości. W całej Polsce, niemal w każdym mieście odbywają się biegi patriotyczne, więc i ja cały ten mój wysiłek kieruję ku chwale Ojczyzny! 

 

11 listopada 2019   Dodaj komentarz

5. ***

Pobiłam dziś swój mały rekord! 3 km pokonałam w 27 minut. Dla wytrawnego biegacza to błahostka, dla mnie to prawdziwy sukces. Na dodatek pokonałam ten dystans biegiem, więc naprawdę jestem z siebie dumna. 27 minut ciągłego biegu dla mnie to spory wyczyn. No i co z tego, że w tempie 10 km/h. Zawsze to bieg, a nie przechadzka.

Zastanawiam się tylko jak ja zrealizuję swój dystans w Biegu PoWolność, na który się zapisałam. Jednym z warunków jest tempo nieprzekraczające 5 km/h. Ja naprawdę biegam żółwiowo, a to i tak zbyt szybko. Chyba pójdę na spacer...

Na koniec jak zawsze fotka. Dziś nasz kościół osnuty jesienną, szarą mgłą. Piękny!

 

10 listopada 2019   Dodaj komentarz

4. ***

Mega!!! Po dwóch tygodniach spacerów dzisiaj cel był jasny - pobiegać. I udało się! I to jak!!! Jestem z siebie dumna!!!

Przez te dwa tygodnie dużo czytałam o bieganiu. W ruch poszły książki, blogi, fora. Wszystko analizowałam, układałam starannie w głowie, żeby nie popełnić takich błędów jak ostatnio. Tym razem nie zapomniałam o ćwiczeniach "przed" i "po". Doszłam do wniosku, że marszobieg jest jak najbardziej na miarę moich możliwości. W rzeczywistości wyszedł z tego "marszotrucht", ale sama byłam zdumiona, gdy biegłam i biegłam i biegłam... i to pod górę! Ludzie na ulicy patrzyli trochę z ukosa na ten mój truchcik i czasem nachodziła mnie chęć pokazania im na co mnie stać, ale sama siebie dyscyplinowałam: "Spokojnie Kasia. Bez spiny. Niech patrzą, niech się śmieją, rób swoje. Pomalutku, byle do przodu". Na szpan przyjdzie jeszcze czas. Za rok będą mnie podziwiać. Ja jeszcze wszystkim pokażę!

Tymczasem zapisałam się na Bieg PoWolność. Pobiegniemy z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości. Jest to bieg wirtualny, więc będę go mogła zrealizować na swoich ścieżkach. Na dodatek jest to bieg dla żółwi, czyli osób, które zaczynają dopiero swoją przygodę z bieganiem i tempo biegu jeszcze pozostawia wiele do życzenia. Takie akcje są bardzo potrzebne biegowym nowicjuszom. Wzmacniają w człowieku poczucie własnej wartości i pomalutku zakorzenia się w serduchu miłość do tego sportu. Truchcikiem, truchcikiem, dam radę!

 

03 listopada 2019   Dodaj komentarz

3. ***

Ostatnie dni ciepłej jesieni - żal byłoby nie wykorzystać. Potruchtałoby się, ale dałam radę tylko pospacerować. Inny był plan. Miało być tak fajnie, a wyszło jak wyszło. Zostałam sama z moim synkiem, no i cóż było robić... On ze mną nie pobiegnie, więc pospacerowaliśmy.

Może jak nadejdą chłodniejsze dni i mężowi żal się zrobi dziecka, popilnuje go, a wtedy będę miała więcej swobody na realizację swoich planów.

 


27 października 2019   Dodaj komentarz

2. ***

Miało być bieganie, wyszło spacerowanie.

Tydzień temu wybiegłam z domu jak po ognień i jeszcze dziś odczuwam tego fatalne skutki. Nadwyrężyłam sobie ścięgna w pachwinach i nie jestem w stanie obrócić nogą w bok. Chodzę ze stulonymi nogami, małymi kroczkami jak gejsza. Przy każdym niekontrolowanym stąpnięciu syczę z bólu, raz się nawet popłakałam. Co ja najlepszego narobiłam???

Jeśli kiedykolwiek na mój blog natrafi osoba, która tak jak ja myśli o bieganiu, na wszystkie świętości błagam - nie zaczynaj człowieku bez rozgrzewki i rozciągania!!! Wierz mi na słowo. A chyba lepiej uczyć się na cudzych błędach niż na własnych, no nie? Więc ucz się na moich.

W każdym razie mimo bólu nie odpuszczam. Poczekam, aż dojdę do siebie i wyruszam znów na trasę pobiegać, tylko już z głową! Tymczasem spaceruję. 3,2 km to też jest coś jak na obolałego żółwia. Kupiłam fantastyczną książkę Anny Szczypczyńskiej "Zakochaj się w bieganiu". To literatura w sam raz dla kogoś, kto bardzo chce biegać, ale totalnie nie wie, jak się do tego zabrać. Znalazłam tam szereg fantastycznych porad. Z niemałą satysfakcją uświadomiłam sobie, że to co sama odkryłam tydzień temu odnośnie butów, bielizny itp. to są rzeczy, na które Pani Ania także zwraca uwagę w pierwszej kolejności. Czyli idę we właściwym kierunku. Cieszy mnie to. Czytam tą książkę bardzo uważnie, żeby znowu nie narobić sobie ambarasu. Polecam ją każdemu początkującemu biegaczowi. Polecam również blog: "Panna Anna biega".

Będę biegać! Nie odpuszczę!

 

20 października 2019   Dodaj komentarz

1. ***

Taaa-dam! Biegam!

Serio.

Biegam.

Ot tak. Po prostu.

Leżałam dzisiaj na kanapie i pomyślałam sobie: "Chcę biegać". Nie od jutra, nie za tydzień, nie od 1 stycznia. Teraz. Ubrałam się i pobiegłam.

Po 200 metrach byłam wykończona. Zero kondycji. Nawet ćwiczenia na bieżni nie pomogły. Niby robiłam zawsze na bieżni 5 km, jednak do biegu terenowego ma się to nijak. Ktoś powie: "Bieganie to bieganie". Nieprawda. Bardzo szybko się o tym przekonałam, gdy złapałam zadyszkę i nie pozostało mi nic innego niż marsz. Coś tam próbowałam w podbiegach, ale i tak więcej w tym było marszu niż biegu.

O paru rzeczach się przekonałam i na przyszłość muszę o nich pamiętać:

1. Nie wybiegać w teren bez rozgrzewki i rozciągania. Górki, pagórki, doły, dziury - wszystko powoduje, że mięśnie pracują intensywniej. Tu nie ma biegu constans jak na bieżni. Może na boisku tak, w otwartym terenie nie.

2. Zaopatrzyć się w bieliznę sportową. Nic tak nie rozprasza, jak opadające ramiączka biustonosza.

3. Sprawić sobie okulary przeciwsłoneczne sportowe. Te, które mam zsuwają się i ciągłe poprawianie ich na nosie denerwuje. Bardziej pasują do szpilek i torebki niż do adidasów i dresu.

4. Buty - obecne na bieżnię nadają się znakomicie, ale tylko na bieżnię. Cienka podeszwa i schodzona wkładka dały mi się we znaki - stopy bolą. Nowe buty potrzebne od zaraz!

Pierwsze bieganie, pierwszy dzień i pierwszy zachwyt.

 

13 października 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 >
Kasia7911 | Blogi