11.08.2022
Dziś miałam wyjątkowo szczęśliwy dzień.
Najpierw przyszedł pacjent z żoną po kserokopię kartoteki. Nie było tego dużo, więc przygotowałam mu to od ręki. Następnie jego żona chciała przełożyć wizytę, więc przełożyłam. Oboje byli bardzo zaskoczeni, że w parę minut złatwili wszystko, co chcieli. Ten pan zapytał się mnie: "To tak można? Da się? Gdzie indziej nic się nie da, a u was się da. Jak to jest?". Uśmiechnęłam się tylko, bo co miałam powiedzieć. Na to odezwała się ta pani: "Jakbym mogła was pochwalić na forum, to bym to zrobiła". A ja od razu: "Można napisać opinię w internecie, albo w książce pochwał". Byli bardzo zdziwieni, że mamy coś takiego jak "Książka Pochwał i Skarg", ale zażyczyli ją sobie, żeby napisać parę słów. Jak długo pracuję w tej przychodni nigdy nikt nic tam nie napisał. Leżał sobie taki zeszycik na półce i zbierał kurz. Aż tu nagle dzisiaj się trafił pierwszy wpis. To było jedno zdanie, ale jak je przeczytałam o mało z krzesła nie spadłam. "Bardzo dziękujemy za pozytywne załatwienie sprawy i bardzo miłą obsługę przez panią (tu moje imię i nazwisko)". No nie! Pierwszy wpis, na pierwszej stronie i od razu ja wymieniona z nazwiska! Dziewczyny sobie ze mnie żartowały, że teraz mam premię od szefowej jak w banku. No cóż, premia dobra rzecz, ale nie o to mi chodzi. Ja jestem osobą, która nigdy nie pcha się na świecznik. Nie lubię stać z przodu. A tu taki wpis i to na pierwszym planie. Jakoś dziwnie się z tym czuję. No ale w końcu żarty się skończyły, śmiechy ucichły, wszyscy wrócliśmy do pracy.
Minęła może godzina, jak podeszła do mnie pewna pacjentka, pani Regina, która leczy się u nas w kilku poradniach. Tym razem miała problem z kardiologiem. Zrobiła badanie holterem i martwiła się, że wizytę ma za kilka ładnych miesięcy i do tego czasu badanie straci na aktualności. Uspokoiłam ją, żeby się nie martwiła, bo holtery od razu trafiają na biurko pani doktor i ona na podstawie wyniku decyduje czy trzeba przyspieszyć konsultację pacjentowi czy jednak może on czekać do swojego terminu. Lekarz to kontroluje. Pani Regina się uspokoiła i zwróciła się do mnie tymi słowami: "Pani Kasieńko, ja zawsze w niedzielę oglądam Anioł Pański z Watykanu. Papież Franciszek za każdym razem poleca modlitwie lekarzy, pielęgniarki i wszystkich co w służbie zdrowia pracują. Wie pani co? Ja zawsze wtedy myślę o Pani". Rozpłakałam się, jak to usłyszałam. Wykrztusiłam z siebie tylko "Dziękuję", więcej nie dałam rady, wzruszenie mnie ścisnęło za gardło. Pani Regina zrozumiała. To najpiękniejszy dar, jaki mogłam otrzymać. Nawet nie marzyłam o tym, by ktoś się za mnie modlił, a tu takie zaskoczenie! Obca mi osoba modli się za mnie! Czymże sobie zasłużyłam na coś tak pięknego, niezwykłego, wspaniałego?! Ja, szara, prosta osoba spotkałam swojego ziemskiego anioła, który się o mnie troszczy. Czuję się, jakbym jedną nogą była w niebie.