Koronawirus przybiera na sile. Nowych zakażeń wciąż przybywa, niestety zgonów także. Niektórzy nie wytrzymują tego psychicznie. Wielu pracodawców zamknęło zakłady i wysłało ludzi do domów na kwarantannę do odwołania.
Stety, niestety - mnie to nie dotyczy. Placówki medyczne muszą działać, więc kwarantanna w moim przypadku nie wchodzi w rachubę. No chyba, że ktoś z mojego otoczenia zostałby zakażony (tfu!). Na szczęście trzymam się zdrowo. Staram się zarówno w domu, jak i w pracy wprowadzać atmosferę normalności, oczywiście na tyle, na ile to możliwe.
Kontynuuję także bieganie. Zawsze wolałam biegać rano niż po południu czy wieczorem. Teraz wyszło mi to na dobre. Nie mam problemu z wstaniem o 5:00, żeby zrobić trening. W erze koronawirusa taka wczesna pora to konieczność. Okolica jest wyludniona i czysta od od tego świństwa. Wzięłam udział w przedsięwzięciu promującym bezpieczne bieganie #TrzymajDystans. Nie chodzi o to przecież, by porzucić aktywność fizyczną na świeżym powietrzu, ale o to, by była ona bezpieczna. Gdy czytałam wypowiedzi ludzi na forach, portalach internetowych, jakimi inwektywami obrzucali się nawzajem z powodu biegania na dworze, to aż przykro się robiło. Dlatego wzięłam udział w tej akcji. Z dwóch grup na facebooku się wypisałam, żeby się nie denerwować. Na pozostałych wrzuciłam screen swojego treningu z hashtagiem #TrzymajDystans - na tym właśnie polegała ta akcja.
Ludzie! Wszystkim jest ciężko, ale nie dajmy się zwariować, nie dajmy się zaszczuć! Stosujmy się do zaleceń WHO, do zaleceń San-Epidu, lekarzy i będzie dobrze. Przetrwamy ten trudny czas. Bądźmy solidarni, bądźmy dobrzy dla siebie w tych krytycznych chwilach.