• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum listopad 2020

81. **

Niekwestionowaną zmorą biegacza są biegające luzem psy. A zwierzę jak to zwierzę, kieruje się instynktem. Jak coś ucieka, to trzeba to gonić - taka jest psia natura.
Już trzeci raz z jakiejś posesji wypadł na mnie ujadający i szczerzący zęby pies. I to jest zawsze ten sam pies. Problem w tym, że nie wiem, z której posesji on wyskakuje. Ja biegam wcześnie rano, gdy jest jeszcze ciemno. Ten pies pojawia się zawsze nagle, nawiasem mówiąc też jest czarny i naprawdę nie widać z której strony nadbiega. Jest tam, na "tej" ulicy taka rudera. Niby firanki w oknach wiszą, ale widać, że nikt o tą chałupę nie dba, nawet płota tam nie ma. Mam powody przypuszczać, że właśnie stamtąd jest ten pies, ale przypuszczenia to za mało. Najrozsądniej byłoby to zgłosić na policję i niech oni przemówią właścicielowi do rozumu. To byłoby najlepsze rozwiązanie. Przecież obowiązkiem właściciela jest o zwierzę zadbać, zabezpieczyć przed niekontrolowanym opuszczeniem posesji. To jest duża odpowiedzialność. Beztroska w tym zakresie może się skończyć tragicznie. Ale jak mam to zgłosić, skoro nie mam dowodów? Przecież nie będę na ludzi skarżyć, jeśli nie mam 100% pewności, że to ich zwierzę. 
No i co ja mam zrobić?
Pomyślałam, że kupię gaz pieprzowy i w razie czego potraktuję nim kundla. Mąż jednak słusznie zauważył, że jeśli wiatr zawieje w moją stronę, to raczej sobie zrobię krzywdę, a nie psu. Innym rozwiązaniem byłaby zmiana trasy. Byłaby, gdyby nie wszechobecne remonty. Drogi naokoło porozkopywane, można nogi połamać w ciemnościach. Do lasu, sama, po ciemku? Boję się. To rozwiązanie też odpada. Cóż, będę biegać z duszą na ramieniu, dopóki remonty się nie skończą. Jak już chodniki będą dostępne, wówczas wrócę na swoją biegową ścieżkę. Chyba że wcześniej dostanę zawału ze strachu przed tym psem.

 

24 listopada 2020   Dodaj komentarz

80. **

Załączyłam komputer, żeby sprawdzić pocztę, a tam mail od trenera Michała Bieńko o następującej treści:

"Zgadza się. Możesz odpuścić.
Funkcjonowanie w kraju staje się coraz cięższe, jest mniej możliwości, by wykonać trening, powstaje coraz więcej obostrzeń... możesz pozwolić sobie na to, żeby odpuścić.
To jest dużo prostsze - odpuścić wtedy, kiedy staje się naprawdę ciężko.
Jednak gdy już będziesz chciała to zrobić, to zadaj sobie pytanie: Dlaczego do cholery postanowiłam dokonać zmiany? Kogo zawiodę, jeśli odpuszczę? Dla kogo jestem inspiracją? Kto na mnie liczy?
Sprawą oczywistą jest to, że dokonujesz zmiany dla siebie, ale obserwują cię również inni. Pamiętaj o nich. Rozumiem to, że możesz czuć chwile zwątpienia. Możesz czuć się gorzej. Możesz wątpić...
Jednak nie możesz pozwolić, by te myśli decydowały o tym, czy odpuścisz.
Bo jesteś dużo silniejsza, niż myślisz.
Wierzę w Ciebie.
Trener Michał".

Wiem doskonale, że to tak naprawdę reklama. Podtekst jest jasny: nie poddawaj się - wykup moje treningi. Wiem.
Tylko, że te słowa jakoś tak splotły się niesamowicie z tym, co teraz dzieje się w moim życiu, ze wszystkimi zawirowaniami w pracy, z astmą syna, z brakiem pieniędzy, poszukiwaniem praktyk dla córki i jeszcze ten koronawirus... To wszystko powoduje, że jestem zmęczona. Niemal codziennie mam chwile zwątpienia i zastanawiam się czy nie odpuścić, nie rzucić tego w trzy diabły. Dlaczego jeszcze nie odpuściłam? Dlaczego codziennie wychodzę na trening? Biegam, nordikuję, zasuwam na bieżni. Nie ukrywam - jest mi ciężko. Czuję się przytłoczona codziennością. Tylko sport powoduje, że jeszcze nie zwariowałam, że się jakoś trzymam. Chyba właśnie ta świadomość powoduje, że się nie poddaję. W aktywności fizycznej szukam psychicznego ratunku, odpoczynku. Może faktycznie jestem silniejsza niż mi się wydaje...

 

16 listopada 2020   Dodaj komentarz

79. **

Jest mi smutno. Od miesiąca starałam się o pracę w bardzo fajnej firmie medycznej. Przeszłam przez trzy etapy rekrutacji i na mecie poległam. Dziś zadzwonił do mnie dyrektor regionu i powiedział wprost, że czynnikiem decydującym o przyjęciu innej osoby były jej niskie wymagania finansowe. Cóż... Dla mnie to policzek. Słowa dyrektora bardzo boleśnie dźwięczą mi w uszach. Już się w tym kraju nie patrzy na umiejętności człowieka, na wiedzę, doświadczenie. Teraz się patrzy tylko na to, czy kandydat chce pracować za przysłowiową miskę ryżu. Tym bardziej mi żal, że ja wcale nie ceniłam się jakoś szczególnie wysoko. 3000 zł to nie jest wygórowana płaca. Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałam wyraźnie, że wysokość zarobku nie jest moim priorytetem. Mi zależało na firmie, nawet jeśli zarobki byłyby niższe. A jednak nie wybrano mojej osoby. Po co w ogóle była cała ta skomplikowana rekrutacja? Wystarczyło zpytać ludzi, kto chce pracować za najniższą krajową i finał. I tak bym się zgłosiła, bo bardzo mi zależało, żeby się tam dostać. A tu klops... :(
Jestem rozgoryczona, ale cóż... wyszło jak wyszło. Może to przeznaczenie? Może tak miało być? Może z perspektywy czasu okaże się, że ta dzisiejsza porażka to tak naprawdę szczęśliwe zrządzenie losu? Może...

 

12 listopada 2020   Dodaj komentarz

78. **

Ludziska! Litości! Afera maseczkowa wśród biegaczy! No coś takiego!
Na facebooku, na jednej z grup biegowych facet zamieścił zdjęcie ze swojego treningu w maseczce. No i się zaczęło szczucie :(
"Po co to robisz?", "Po co tak się męczyć?", "Czy ty jesteś normalny?", "To jest śmieszne!"...
Kobieta wrzuciła zdjęcie z biegu w przyłbicy i też została nazwana nienormalną. "To głupota" - napisała jakaś dziewczyna.
O co wam wszystkim chodzi?
Wiem, że nie trzeba biegać z zakrytą twarzą. Jednak jeśli ktoś chce, to dlaczego nie może??? Jest koronawirus, ludzie się boją, trzeba to zrozumieć. Wprawdzie ja nie biegam w maseczce, mam buff założony i gdy widzę ludzi na drodze, naciągam go na nos. Ale nie wszyscy chcą się tak "gimnastykować", wolą założyć maskę na początku i zdjąć na końcu. Proste. Mają do tego prawo. Ja tych wszystkich krytykantów pytam o jedno: Dlaczego rok temu wszyscy się zakrywali z powodu smogu? Jak smog to maska jest ok, a jak covid to maska jest be? To wy się zdecydujcie, bo głupoty gadacie! W zeszłym roku smog was truł, a teraz go wdychacie, żeby zrobić na złość koronawirusowi?! Kompletnie nieracjonalne. To, z jakiego powodu się zasłaniasz człowieku jest bez znaczenia. Ważne, że to robisz. Zrozum to.
Każdy żyje jak chce. Każdy robi co chce. Każdy ma jedno życie i sam o nie dba. Innym nic do tego! Skupcie się na wynikach, osiągnięciach, a nie na stroju! Finito!

 

05 listopada 2020   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi