• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum luty 2021

96. **

Piękny dzień wybrałam sobie na urlop! Po tak srogiej zimie, ogromnym mrozie, górach śniegu dziś nareszcie zapachniało wiosną. Temperatura skoczyła na plus, zaświeciło słońce, powiał lekki, ciepły wiaterek i zrobiło się tak cudownie na dworze, że żal było siedzieć w domu.
Była 11.00. Planowałam już brać się pomału za przygotowanie obiadu, ale jak widziałam ta piękną pogodę za oknem, to nogi same aż rwały się do biegu. Powiedziałam do męża: "Obiad nie zając, poczekacie, ja muszę pobiegać, bo zwariuję!". I poleciałam.
To było coś niesamowitego! Czułam się tak cudownie, lekko jak motyl, wdychałam wiosnę pełną piersią, nie mogłam się nią nasycić. To działało na mnie jak narkotyk. Ekstaza na maksa! Tak bym chciała, by ta piękna pogoda już z nami została, ale to niestety dopiero luty, jeszcze śniegiem może sypnąć i przymrozić nas na nowo...
Tymczasem cieszmy się tą chwilą ciepła, tym optymizmem płynącym ze słońca! Zrobiłam kilka zdjęć okolicznej przyrody i wrzuciłam na facebook. Chcę z każdym podzielić się radością tego wspaniałego dnia!

 

26 lutego 2021   Dodaj komentarz

95. **

Kolejna rekrutacja za mną.
W środę dostałam telefon z przychodni z pobliskiego miasta. Dzwonił sam właściciel i zaprosił mnie na rozmowę. Wczoraj po pracy pojechałam. To, co tam zastałam, było jak zły sen.
Jadąc na to spotkanie, spodziewałam się zobaczyć eleganckiego mężczyznę, lekarza, właściciela firmy, człowieka z pozycją i prezencją. Wyobrażałam sobie, że zaprosi mnie do swojego gabinetu urządzonego stylowo i gustownie, z meblami dobranymi odpowiednio do zajmowanego stanowiska w firmie. Jakże się pomyliłam! Przede wszystkim nie mogłam wejść do środka, bo przychodnia była zamknięta na trzy spusty. Po telefonie do właściciela, drzwi otworzyła mi kobieta w dżinsach i rozciągniętym t-shircie. Ponoć to pielęgniarka była. Cóż, strój tej pani wskazywałby raczej na sprzątaczkę, w każdym razie pozostawiał wiele do życzenia. Zaprowadziła mnie do "gabinetu" szefa, czyli do starego, obskurnego gabinetu lekarskiego, pomalowanego na ponury kolor zgniłej zieleni. Z mebli, które tam stały, mogę wymienić tylko biurko i krzesło na kółkach, na którym siedział on czyli szef. Powitał mnie serdecznie, można by rzec, że wręcz ucieszył się na mój widok. Był nawet przystojny, ale jakiś taki zaniedbany - spodnie przydługie, buty dobrej jakości, ale już stare i rozczłapane, do tego narzucony byle jaki sweter. Wizerunkowo - klapa. Przywitał się ze mną i wpadł w lekkie zakłopotanie, bo zorientował się, że nie mam na czym usiąść. Przyniósł mi z gabinetu obok krzesło, które pamięta chyba lata 50 ubiegłego wieku. Siedziałam na nim jak na wulkanie, bo całe się pode mną kołysało i bałam się, że się normalnie rozleci. W owym "gabinecie" nie było ani jednej szafy, komody, kredensu, czegokolwiek. Nic. Za to od podłogi aż po sufit były ułożone kartony, jeden na drugim i zdawały się do mnie wołać: "Nie runiemy, obiecujemy!". MA-SA-KRA! Przecież to wyglądało jak magazyn, a nawet gorzej, bo w magazynie są regały na kartony, a tutaj wszystko stało na kupie i trzymało się na słowo honoru. Jeden wielki obraz nędzy i rozpaczy.

Rozmowa z panem doktorem była krótka. Miałabym w tej firmie rejestrować pacjentów, zakładać kartoteki, potwierdzać wizyty oraz... wystawiać recepty. Hola! Hola! Stop! W tym właśnie momencie, jak to jedno zdanie usłyszałam, zdecydowałam natychmiast, że nie chcę tam pracować. Przede wszystkim o jakim zakładaniu kartotek my mówimy? Wszystkie przychodnie się komputeryzują, a tu co? Uwstecznianie? Od 2025 roku cała dokumentacja medyczna ma być prowadzona wyłącznie elektronicznie. Mamy teraz w Polsce czas przejściowy, aby każdą przychodnię skomputeryzować, a ten mi tu o papierowaych kartotekach opowiada. Jak widać - zero postępu. Kolejna sprawa, która mnie zniechęciła już totalnie to wspomniane wystawianie recept. Ja znam swoje obowiązki jako rejestratorki i wystawiania recept tam nie ma. To są kompetencje lekarza. Ostatecznie pielęgniarka też może to zrobić, ale tylko pod warunkiem, że przeszła w tym zakresie kurs i posiada na to odpowiedni certyfikat. Obawiam się, że pan doktor jest cienki w uszach jeśli chodzi o obsługę komputera. Zapewne wymyślił sobie, że zrobi pacjentowi wizytę w kartotece, zapisze wszystko, po czym kartotekę rzuci mi na biurko, żebym obrobiła ją komputerowo, od uzupełnienia procedur po wystawienie skierowań i recept. Na coś takiego się nie zgodzę. Co będzie jak pomylę się na recepcie? Kto będzie odpowiadał przed sądem za zgon pacjenta? Pan doktor weźmie mnie w obronę? Na pewno nie! Lekarz ma swoje zadania w poradni, pielęgniarka swoje, rejestratorka swoje. I tego dobrze działająca firma powinna się trzymać. Zasady panujące tutaj nie spodobały mi się bardzo. Ale nie ma co się martwić, do pracy tam nie pójdę. Zażądałam 3500 zł brutto, więc jestem w 99% przekonana, że pan doktor nie zdecyduje się mnie zatrudnić. Już na pierwszy rzut oka widać, że w tej przychodni się nie przelewa, więc celowo podałam tak wysoką stawkę, aby odechciało się szefowi do mnie oddzwaniać. Nie po to uciekłam z jednego wyzysku, żeby teraz na jeszcze gorszy się zgadzać. To wczorajsze spotkanie to była strata czasu.
Podsumowanie tego wszystkiego jest proste i jasne - zostaję tu, gdzie teraz jestem, przedłużam umowę i póki co nie kombinuję z nowymi firmami.

 

20 lutego 2021   Dodaj komentarz

94. **

Po raz pierwszy wzięłam dziś udział w towarzyskim biegu grupowym. Był to bieg przygotowany z myślą o tegorocznych Walentynkach. Jako że to święto wypada jutro i każdy wolałby je spędzić z ukochaną osobą, datę biegu wyznaczono na dziś. Organizacją całości zajęła się grupa miłośników aktywności sportowej z mojego miasta. Generalnie było wszystko w porządku, nie można tu nic nikomu zarzucić. Były medale, była loteria nagród dla każdego, była ciepła herbata. Mimo to przekonałam się, że takie biegi nie leżą w mojej naturze. Nie lubię nikogo gonić, nie dla mnie wyścigi. Nie lubię też na nikogo czekać, a niestety było sporo ludzi, którzy zjawili się na biegu, żeby pospacerować (?) i poplotkować, przez co wiecznie zostawali w tyle. Najpierw rozgrzewałam się goniąc czołówkę biegaczy, po czym marzłam, czekając na końcowych uczestników. Wkurzało mnie to. Wiem, że było to przede wszystkim wydarzenie towarzyskie i powinnam być przygotowana na taki rozwój sytuacji, a jednak czułam dyskomfort i to spory. Kiedyś tęskniłam za takimi biegami. Tęskniłam, dopóki nie spróbowałam. Teraz już wiem, przekonałam się na własnej skórze, że nie lubię takich imprez.
Co ja w ogóle lubię? Lubię po prostu bieganie - swoimi ścieżkami, swoim tempem, będąc sam na sam ze swoimi myślami, nie zaczepiana przez nikogo. Jestem samotnym wilkiem. Tak siebie oceniam. Jeśli decyduję się na towarzystwo, to tylko jednej, najwyżej dwóch osób. Chcę robić swoje, nie oglądając się na innych. I to jest adekwatne do tytułu mojego bloga: begam tak, jak ja lubię i nie godzę się na to, żeby ktoś inny dyktował mi warunki mojego biegu. I chociaż już mnie zaproszono na kolejny, za miesiąc z okazji Dnia Kobiet, to już nie wezmę w nim udziału. O nie!

 

13 lutego 2021   Dodaj komentarz

93. **

Najgłupsze wymówki, żeby nie biegać (wg Biegologia.pl)

 

1. Nie mam czasu na bieganie
Oczywiście - w końcu trening biegowy to ponad 8 godzin aktywności... Co za bzdura! Tłumaczenie się brakiem czasu to najgorsze rozwiązanie.
Bo trzeba zrobić obiad i zajmuje to 3 godziny? A trzeba na obiad robić kawał mięcha z ziemniakami zamiast szybkiego, zdrowego dania?
Trzeba zrobić pranie? A nie możesz w trakcie prania wyjść na krótki trening? Pewnie nie, bo w tym czasie leci Twój ulubiony serial albo masz wstawionee ciasto w piekarniku. Nietety typowa matka Polka zazwyczaj w każdej minucie doby znajdzie wymówkę, by nie iść pobiegać. Bo taki ma wzór rodzinnego domu, który ją wychował na cierpiętnicę, a nie na nowoczesną, usportowioną kobietę. To samo tyczy się mężczyzn, wśród których wciąż jest mnóstwo spasionych biznesmenów, którzy uważają, że aby zrobić karierę, trzeba się w 100% poświęcić pracy zawodowej. Pewnie jest w tym ziarnko prawdy, ale z drugiej strony - czy kariera zawodowa jest bardziej cenna od własnego zdrowia? Jest mnóstwo młodych i dynamicznie działających przedsiębiorców, którzy świetnie łączą rozwój kariery z rozwojem sportowym. Jest to kwestia tylko i wyłącznie dobrych chęci oraz motywacji, której brakuje nawet bardzo grubym rybom.
Pomijamy już aspekt typowych patologii, w których mężczyzna nie pójdzie się poruszać, bo nie ma na to czasu i ochoty. W tym czasie trzeba przecież obejrzeć Wiadomości, mecz i wypić kilka piw. To już jednak kwestia mentalności i zadanie raczej nie dla nas...

 

2. Nie mam kondycji
Skoro nie masz kondycji i przyznajesz się do tego otwarcie, to chyba czas, abyś ją nabył, prawda? To po pierwsze, a po drugie, stereotyp związany z tym, że aby w ogóle biegać - trzeba biegać dużo i szybko - jest absurdalny. To, że zaczynasz biegać nie musi oznaczać, że za dwa tygodnie zobaczymy Cię na trasie zawodów. W bieganiu nie liczy się to, czy biegasz 20, 15 czy 7 km/h. W bieganiu liczy się to, abyś się ruszał i stopniowo rozwijał.
Nie musisz być biegowym wymiataczem - bądź sobą, biegaj na miarę swoich możliwości i nie martw się kondycją. Ona pzyjdzie z czasem, tylko bądź cierpliwy i konsekwentny!
A jak najlepiej biegać jeśli czujesz, że jeszcze brak Ci formy? Najlepiej zacząć od slow joggingu!

 

3. Bieganie mnie nudzi
Jeśli wyszedłeś pobiegać, biegałeś 45 minut i nudziłeś się w tym czasie, to mamy dla Ciebie złą wiadomość. Prawdopodobie sam jesteś nudną osobą i nudzisz się w swoim towarzystwie. To trochę straszne i niestety brutalnie prawdziwe. Ktoś, kto lubi samego siebie, zawsze znajdzie wewnętrzny dialog, który sam poprowadzi. Ktoś, kto akceptuje swoją osobę, zawsze znajdzie wytłumaczenie dla swoich słabości i treningowych niedociągnięć.
Bieganie nie jest nudne, dopóki Ty sam nie staniesz się nudziarzem. Jeśli nagle zaczynsz biec i czujesz, że tracisz czas, a Twoje myśli krążą daleko poza Tobą - zastanów się nad sobą. Być może chciałbyś biegać pełen radości, ale Twoja osobowość Cię blokuje.

 

4. Boję się o swoje stawy
Znajomi, internet i wspaniali lekarze "specjaliści" powiedzieli Ci, że bieganie zniszczy Ci stawy? A to, że ważysz 90 kg i chodzisz - to jest ok?
Mit na temat zniszczonych przez bieganie stawów już dawno został obalony i wynika przede wszystkim z następującego faktu: początkujący biegacze zazwyczaj ważą za dużo, do tego używają nieodpowiedniego obuwia, a jako że dopiero zaczynają biegać, wybierają łatwe, asfaltowe trasy. Gdy takim delikwentom siądą stawy, to wina zostaje spychana na nawierzchnię. Tymczasem powodem tego jest właśnie zbyt wysoka masa ciała oraz kiepskie buty, które bardzo słabo amortyzują.
Ktoś, kto zaczyna biegać i robi to mądrze, raczej rzadko ma problemy ze stawami.

 

5. Jestem szczupła/y - nie muszę biegać
W takim głupim przeświadczeniu żyje wiele ludzi. "Nie mam problemów z nadwagą, więc po co mi bieganie?". Sam fakt nieposiadania zbędnych kilogramów nie jest jeszcze oznaką zdrowia. Jest mnóstwo ludzi, którzy jedzą byle co, wpychają w siebie fast foody, kolorowe napoje i słodycze, a pomimo tego są szczupli. Może to wynikać z wyjątkowo dobrej przemiany materii, ale nie musi być synonimem zdrowia. Takie osoby mogą mieć mnóstwo problemów zdrowotnych + całkowity brak kondycji.
Szczupła sylwetka jest więc tylko pewnym sygnałem, ale nie dowodem na to, że ktoś jest zdrowy. Jeśli więc ktoś tłumaczy się, że nie biega, bo i tak jest szczupły - warto przeanalizować delikwenta pod kątem jego wydolności i ogólnego zdrowia. Być może pod szczupłą sylwetką kryje się schorowany paralityk.

 

6. To dobre dla młodych
Pewnie - ruch to zabawa dla młodych, a dla starszych kapcie, gazeta, fajeczka i czekanie na śmierć. Niestety wielu starszych ludzi uważa, że ruch to rozrywka dobra dla młodych. I stąd częste nekrologi w gazetach - Józef lat 65, Helena lat 71, Zbigniew lat 58. Ludzie często umierają zbyt młodo, bo żyją w przeświadczeniu, że do podtrzymania zdrowia służą: ploty, ciasto i wędliny. Emeryci i renciści wciąż za mało się ruszają. Tysiące Polaków umiera na choroby krążenia, cukrzycę i miażdżycę dosłownie na własne życzenie.
Tymczasem nawet nie będąc już młodzieniaszkiem warto zacząć biegać, uprawiać slow jogging lub chociażby spacerować. Ci, którzy się teraz z tego śmieją, za kilka lat będą schorowani i niedołężni, a Ty się będziesz cieszyć nadal dobrym zdrowiem.

 

7. Mam astmę, cukrzycę, miażdżycę i nadciśnienie
Masz takie różne dolegliwości jak astma, cukrzyca czy nadciśnienie? Uuu... to przykre! Mamy jednak dla Ciebie lekarstwo. Nie, nie w tabletkach. Tym lekarstwem jest bieganie i jest to już wielokrotnie udowodnione przez naukowców. Niestety koncerny farmaceutyczne nadal będą Cię przekonywać, że tylko tabletki Ci pomogą. My jednak wiemy, że aktywność fizyczna potrafi zminimalizować przykre skutki wielu chorób, które wcale nie dyskredytują człowieka przed bieganiem.
Czy zastanawiałeś się dlaczego biegacze tak rzadko chorują? Nie dlatego, że są biegaczami od urodzenia, ale dlatego, że się nimi stali w penym momencie swojego życia. Ty możesz zrobić tak samo - skonsultuj się z lekarzem (ale sportowym, bo zwykły zaleci Ci gnicie w domu i żarcie tabletek), zobacz na jaką aktywność możesz sobie pozwolić i biegaj lub przynajmniej maszeruj. Dajemy Ci gwarancję, że staniesz się zdrowszy.

 

8. I tak nic nie osiągnę
A czy biegając musisz od razu zostać Mistrzem Świata? Czy temu służy bieganie? Wręcz przeciwnie - bieganie jest dla wszystkich i nie o wyniki tutaj chodzi. Owszem, wielu z nas się ściga i ma ambitne cele, ale najważniejszy jest tutaj aspekt zdrowotny. Korzyści płynące z biegania i jego efektów są nieocenione. Tutaj nie trzeba osiągnięć, rekordów i wciąż wydłużanych dystansów. Tutaj największym osiągnięciem są chęci i własna motywacja.

 

9. Teraz nie jest właściwa pora roku
Takie tłumaczenie można uznać za logiczne jeśli za oknem jest -20 stopni i wiatr 100 km/h. Jeśli jednak jest normalny jesienny dzień, 8 stopni na plusie i lekkie zachmurzenie, to w czym to przeszkadza aby wyjść się poruszać? Zimą za zimno, latem za ciepło, wiosną... za wiosennie? Rozpoczęcie biegania jest bardzo ważną decyją i nie ma sensu jej przekładać. Jeśli już raz pojawiła się myśl - zacznę biegać, to warto od razu tę myśl wdrożyć w życie. Jak będziesz to przekładać w nieskończoność, to nigdy nie zaczniesz!

 

10. Nie biegam, bo się wstydzę
Jak to kiedyś powiedział mędrzec - wstyd to kraść i z czyjejś dupy spaść, ale biegać? Co jest wstydliwego w tym, że poruszasz się z prędkością szybszą od chodu? Jeszcze 20 lat temu może i głupio było wyjść pobiegać, bo zdarzało się, że ludzie się dziwnie patrzyli. Dziś już mało kto patrzy krzywym okiem na biegaczy, a biega się praktycznie wszędzie - począwszy od dużych aglomeracji, aż po małe wioski. Możesz więc bez oporów założyć lycrę i pobiec gdzie Cię nogi poniosą. A jeśli ktoś wyrazi zdziwienie, że biegasz, to najwyraźniej jest bardzo zacofany i mentalnie żyje jeszcze w czasach PRL-u, kiedy wolno było palić w środkach komunikacji miejskiej, a najlepszym napojem była wątpliwej jakości wódka.

 

BIEGOLOGIA JAK ZAWSZE W PUNKT! ZGADZAM SIĘ Z KAŻDYM SŁOWEM!

 

05 lutego 2021   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi