• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum luty 2020

30. **

Nie pobiec w taki dzień to by było faux pas. Raz na czery lata wypada 29 lutego, więc trzeba było uczcić ten dzień.

Wynik na pewno nie powala, szczególnie tempo, nad którym pracuję. Doliczyłam jak zawsze ten bieg do mojej statystyki i po podsumowaniu okazało się, że w lutym przebiegłam 84 kilometry. Mimo, że to tak krótki miesiąc, to okazał się dla mnie najlepszy. Cieszę się ogromnie. Zmotywowało mnie to do jeszcze większej pracy. Chcę się zapisać na kolejne biegowe wyzwanie i przebiec tym razem 100 km w jeden miesiąc. Wiem, że jest to jak najbardziej w zasięgu moich możliwości, więc w marcu czeka mnie nie lada bieganko. :)

 

29 lutego 2020   Dodaj komentarz

29. **

Obiecałam sobie świadomy bieg, według zaleceń dr Krzysztofa i tak zrobiłam. No cóż, rzeczywiście było to ciekawe doświadczenie, jednak nieprędko taki bieg powtórzę. Ciągłe skupianie się na swoim ciele po prostu mnie wykończyło. Jestem dwa razy bardziej zmęczona niż gdybym biegła z muzyką. Czułam się ciężko, nogi miałam jak z betonu, płuca pracowały jak miech i jedyne o czym myślałam to powrót do domu. Muzyka dodaje mi skrzydeł, czas mija szybciej, nogi same niosą. Świadomy bieg jest dobry i potrzebny. Pozwala ocenić własne postępy, przekonać się w jakim stopniu ciało przyzwyczaiło się do wysiłku. Tylko, że to nie jest doświadczenie dla mnie. Biegam, bo lubię. Nie mam zamiaru z kimkolwiek rywalizować w maratonie. Jeśli kiedyś uda mi się pokonać 42 km, to będzie to oznaczać, że pokonałam siebie. I tyle. Nie mam ochoty katować swojego mózgu myślami o własnym zmęczonym ciele. Zdecydowanie wolę bieg z muzyką w tle. Lubię robić zdjęcia na trasie, rozglądać się wokół, łapać niezwykłe chwile, zachwycać się pięknem przyrody. Świadomy bieg - to raczej nie dla mnie. Po co mi to? Nie zarzekam się, że już więcej tego nie zrobię. Może kiedyś... ale sporo czasu ułynie do następnego razu.

 

23 lutego 2020   Dodaj komentarz

28. **

Biegologia.pl:

10 km w 26 min to rekord świata

10 km w 30 min to zawodowstwo

10 km w 35 min to mega wynik jak na amatora

10 km w 40 min to profesjonalny amator

10 km w 50 min to lepiej niż 70% biegaczy

10 km w 60 min to marzenie większości amatorów

10 km w 75 min to nieosiągalny cel dla 99% społeczeństwa

Już rozumiesz?

Nieważne jak szybko biegasz. Twoje tempo jest zawsze zajebiste!

 

22 lutego 2020   Dodaj komentarz

27. **

- Pani Kasiu, jak tam bieganie?

Zaczepił mnie w pracy znajomy pan doktor. Pytanie padło na podatny grunt. Popłynęłam ze swoimi zachwytami, ale też z wątpliwościami. Najzabawniejszy moment nastapił, gdy pan doktor chciał mnie zachęcić do wyprostowanej sylwetki. Mam tendencje do garbienia się, doskonale o tym wiem. Często się zapominam i krzywię plecy. Jednak doktor, dżentelmen w każdej sytuacji, zamiast mi powiedzieć wprost: "Nie garb się kobieto!", powiedział: "Pani Kasiu, proszę nie chować płuc". Omal nie zakrztusiłam się kawą. On jednak ciągnął dalej: "Proszę pamiętać, że serce biegacza jest narażone na zwielokrotniony wysiłek i potrzebuje odpowiedniej dawki tlenu. Pani musi chłonąć odpowednią ilość powietrza. Płuca muszą pracować pełną parą. Czy pani biega świadomie? Czy pani podczas biegu czuje jak pracuje klatka piersiowa? Czy słyszy pani bicie swojego serca? Czy pani czuje pracę mięśni, jak się napinają? Czy pani czuje swoje stopy, jak utrzymują cały ciężar ciała? Proszę kiedyś choć raz spróbowac pobiec świadomie, poczuć każdą cząstkę siebie podczas biegu. To bardzo ciekawe doświadczenie, zobaczy pani".

Po takim wykładzie, jedyne co sobie uświadomiłam to fakt, że doktor Krzysztof stał się chyba moim nieformalnym trenerem. Nigdy nie biegałam świadomie. Zawsze zakładam słuchawki na uszy i biegnę z muzyką. Nie myślę wtedy o tym, że się męczę, że nie mogę złapać tchu, że mnie wszystko boli. Myślę o wielu, wielu rzeczach, ale nie o stricte biegu. Jednak tak bardzo ufam doktorowi, że następnym razem spróbuję pobiec świadomie. Może faktycznie to będzie ciekawe doświadczenie.

 

19 lutego 2020   Dodaj komentarz

26. **

Bieg "Zdobądź swój Everest" zaliczyłam wczoraj, ale tak naprawdę to dzisiaj czułam się jak podczas zdobywania szczytu. Znowu zaczęło wiać i to nieziemsko. Bieg pod górę i pod wiatr to była dla mnie ciężka robota. Część trasy przebiegłam, część przetruchtałam, ostatecznie skończyłam na marszu. Ale dopięłam swego, dyszka zaliczona.

To trochę tak jak w życiu... Często też mamy pod górę, los rzuca nam kłody pod nogi a wiatr wieje w twarz. Sęk w tym, żeby się nie poddać. Nieważne, że powoli. Ważne, że cel jest osiągięty.

Podczas dzisiejszego biegu miałam chwile zwątpienia, chciałam skrócić trasę, żeby prędzej dotrzeć do domu. Jednak ostatecznie pokonałam te myśli i zrealizowałam swój plan. Wprawdzie tempo było poniżej moich oczekiwań, ale to nic. Cała trasa pokonana zgodnie z założeniami, od startu do mety.

 

16 lutego 2020   Dodaj komentarz

25. **

Było około 6:30. Biegłam sobie spokojnie. Uliczne lampy właśnie zgasły, bo słońce powoli zaczęło wschodzić. Okolicę ogarnęła poranna szarość. Było cicho i pusto. Biegłam sobie truchcikiem, powolutku, na luzie. Skręciłam z rynku w boczną uliczkę i nagle... stanęłam jak wryta. Wmurowało mnie w chodnik.

Na środku jezdni siedział kot. To, co mnie uderzyło od razu, to jego biel, czysta, nieskazitelna biel. W półmroku aż bił bask od tej bieli. Siedział nieruchomo, dokładnie na środku, pomiędzy linią przerywaną. Siedział jak posąg i się na mnie patrzył. Moja pierwsza myśl: pewnie wściekły, zaraz się na mnie rzuci i pogryzie, podrapie. Ale on nic. Tak patrzymy na siebie. Myślę sobie: może on z gipsu jest, albo to pluszowa zabawka, ktoś mi zrobił głupi kawał i teraz się śmieje ze mnie zza firanki. Rozglądam się wokół, we wszystkich domach ciemno, wokół cisza jak makiem zasiał. Wyśmiałam w myślach sama siebie. Czemu ktoś miałby wstawać o świcie, żeby na środku drogi sadzać zabawki i skąd ten ktoś miałby wiedzieć, że ja akurat o tej porze będę biegła tą drogą? Kombinuję więc dalej, że to chyba jednak żywe zwierzę jest. Zrobiłam krok do przodu. Kot nie ruszył się z miejsca, ale oczu ze mnie też nie śpuścił. Przeszłam powolutku bokiem, jak najbliżej płotu, jak najdalej od kota. Gdy już byłam jakieś 10 metrów za nim, wstał, spojrzał jeszcze w moją stronę i po prostu poszedł sobie.

Przybiegłam do domu z gęsią skórką na całym ciele. Ja się normalnie bałam. Serce mi waliło jak szalone ze strachu. Opowiedziałam to wszystko mężowi, a on mnie wyśmiał: "Chyba polował na coś. Na pewno na ciebie. Mrrrau".

Śmiejcie się wszyscy. Dla jednych to głupie, dla innych śmieszne - niech wam będzie.

Ja nie zapomnę nigdy dziwności tej sytuacji. Do tej pory czuję się jakoś nieswojo. Mam w myślach cały czas tego kota, jego kolor i nieustępliwy wzrok.

I weź tu, kobieto, nie bądź przesądna...

 

15 lutego 2020   Dodaj komentarz

24. **

Wszystko i wszyscy radzili mi zostać dziś w domu, bo wiatr, wichura, huragan i w ogóle armagedon jest na dworze. A ja na przekór wszystkiemu i wszystkim założyłam buty i pobiegłam przed siebie. Wychodząc powiedziałam rodzince: "Do zobaczenia za 5 kilometrów ". Wróciłam po 10. Super było. Pogoda wspaniała! Wiatr jak to wiatr, w naturze swojej ma wianie, więc nic dziwnego, że targał mi włosy na prawo i lewo. Ale jakie słońce...! Bajka po prostu! Taką miałam trasę, że cały czas słoneczko było przede mną i mogłam obserwować jak pięknie zachodzi. Niech żałują ci, którzy zostali w domu.

 

09 lutego 2020   Dodaj komentarz

23. **

W mijającym tygodniu brakowało mi systematyczności. Bieganie musiało ustąpić miejsca remontowi w domu i opiece nad dzieckiem. Trudno. Nadrobię to w następnym tygodniu. Wstanę wcześnie, gdy wszyscy jeszcze śpią i pobiegam. Tylko, że... no właśnie... Zależało mi na regularnych treningach, które powoli, aczkolwiek systematycznie poprawią moją kondycję. A tu się okazuje, że będzie to taka szarpanina - albo nic nie robienie albo bieganie do wyzionięcia ducha. Mimo to wiem, że lepiej tak niż wcale, więc nie poddam się, nie odpuszczę! :)

 

01 lutego 2020   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi