• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum styczeń 2021

92. **

To już 29 Wielki Finał. Działania Jurka Owsiaka są bardzo bliskie mojemu sercu, więc oczywiście w tym roku jak zawsze wsparłam WOŚP. Tym razem zapisałam się na bieg "Policz się z cukrzycą". I jestem zawiedziona. Obiecuję sobie - to był ostatni raz, kiedy dałam się namówić na bieg rejestrowany przez Under Armour. Endomondo należące do tej grupy jak wiadomo już nie ma, zastąpiono go nową aplikacją MapMyRun. Niby nowa aplikacja, ale działa tak samo fatalnie. W połowie trasy aplikacja się zatrzymała i już. Z jakiego powodu? Nie wiem. Może straciła sygnał GPS? Nieistotne. Istotne, że bieg nie jest zaliczony, bo zarejestrowane mam tylko 3 km z hakiem. A najsmutniejsze jest to, że organizatorzy nie akceptują screenów z innych aplikacji, więc nie mogę w żaden sposób udowodnić, że przebiegłam wymagany dystans. Jestem niepocieszona. Tyle dobrze, że moja opłata startowa nie pójdzie na marne. Pieniądze zostaną przeznaczone na zakup pomp insulinowych dla ciężarnych kobiet. To taka moja mała cegiełka. Fakt, że nie otrzymam medalu jest przykry, ale nie jest najważniejszy. Najważniejsi są ci, dla których był ten bieg, dla których gra Orkiestra. Za rok po prostu wpłacę pieniążki na główne konto fundacji i nie będę się już angażować w nic, co wiąże się z Under Armour. Mam tak serdecznie dość tej aplikacji, że już chyba bardziej nie można.

 

31 stycznia 2021   Dodaj komentarz

91. **

Pocierpiałam dzisiaj w pracy za niewinność. Przekonałam się na własnej skórze, że to się zdarza. 
Problem dotyczył e-skierowania. Przyszła pacjentka na rejestrację ze skierowaniem wystawionym przez naszą panią neurolog do pracowni TK. Pacjentka nie mogła się zarejestrować na badanie z podanym kodem skierowania, bo wyskakiwał błąd, więc przyszła to wyjaśnić i poprawić. Trafiła do mojego biurka. Zaczęłam sprawdzać po kolei co, gdzie i jak było wystawione, aż dotarłam do kolejnej wizyty neurologicznej tej pani. Powinna była mieć rejestrację kontrolną z wynikami, a była wpisana jako pierwszorazowa z nowym skierowaniem ...na TK! O Matko! Oczywisty błąd rejestracji. Niestety. Ktoś nie popatrzył na skierowanie, bez zastanowienia wprowadził w komputer, nawet nie sprawdził, że do konsultacji podpina skierowanie na tomografię i klops. W komputerze poprawiłam błąd, to był mały problem. Większy problem był taki, że skierowanie przepadło. Raz wczytany kod dostępu, drugi raz nie zadziała. Dlatego pani nie mogła się zarejestrować na badanie. Myślę sobie - nie ma wyjścia, trzeba iść do lekarki po nowe skierowanie dla pacjentki. Poszłam. Spokojnie zaczęłam tłumaczyć pani doktor o co chodzi, co się stało, a ta na mnie wyskoczyła z dziobem, że mam znaleźć winnego tej sytuacji. Powiedziałam, że nie wiem kto to zrobił, przecież dużo osób pracuje na rejestracji. Na to ona: "Pani to tylko ramionami wzruszać potrafi! A ja teraz będę siedzieć i czyjeś błędy poprawiać! Wie pani ile czasu mi to zajmie?! Pani kradnie mój czas! Życie mi pani kradnie!".
Ooo! Jak wypaliła z tym skradzionym życiem, to mnie zagrzała do czerwoności. Widzieliście?! Hrabina!!! Dwa kliknięcia myszką to dla niej życie skradzione! I to jeszcze ja jestem temu winna! Coś podobnego! Nie, nie, nie! Nie przyjmuję tej krytyki do siebie. Nie ja tu zawaliłam, ja tylko chciałam to naprawić. A to, że stara purchawa nie ogarnia komputera to nie mój problem. Uniosłam dumnie głowę i powiedziałam: "Rozumiem, powiem pacjentce, że nie ma możliwości wystawienia nowego skierowania". A ta się dopiero zaczęła drzeć: "No przecież wystawię! Nie powiedziałam, że nie!". Cichutko szepnęłam "dziękuję" i wyszłam. Koniec dyskusji. No kto to widział, żeby takie babsko na mnie głos podnosiło! Pacjenci czekają na korytarzu, wszystko słyszą, a ta się wydziera. Okropna baba! Harpia jedna! Stara jędza! Dziewczyny z rejestracji powiedziały, że mam iść do menadżera na skargę. No oczywiście, że nie pójdę. Nie zależy mi na jej przeprosinach i byłoby poniżej mojej godności, gdybym się ich domagała. Olewam więc tego wrednego babiszona i finał. Szacunek do tej raszpli straciłam i już go mieć nie będę. Dzisiaj zaświadczyła swoim zachowaniem o samej sobie.

 

21 stycznia 2021   Dodaj komentarz

90. **

"Bestia ze Wschodu" nadciągnęła. W niektórych rejonach kraju mróz sięgnął 25 stopni. U mnie o 6.00 rano było na termometrze -11°C. Wstałam z zamiarem biegania, ale gdy wyszłam na dwór i wpadłam w zaspę śnieżną po kolana, plany biegowe zamieniły się w nordicowe. I tak sobie "pospacerowałam" dwie godziny przecierając śnieżne szlaki. No cóż, nie dziwiło mnie zbytnio to, że ani ulice ani chodniki nie były odśnieżone. W niedzielę o 6.00 rano służby drogowe przecież śpią. Szłam po omacku, nie wiedząc kompletnie gdzie się kończy chodnik, a gdzie zaczyna ulica. Wszystko było przykryte jednolitą białą śniegową pierzyną. Nawet miałam w tym trochę zabawy. Trening był przez to bardziej wymagający. O dziwo, nie zmarzłam aż tak mocno, wręcz się zdziwiłam po powrocie do domu, gdy zobaczyłam lód przyczepiony do spodni i butów. Szłam takim tempem, że nawet nie myślałam o mrozie. Bardziej dokuczały mi kryształki lodu osadzające się na rzęsach. Zrobiłam sobie selfie na pamiątkę warunków, w jakich przyszło mi trenować. Wszyscy oglądający dzisiaj to zdjęcie kręcili z niedowierzaniem głową: "Że tobie tak się chce!". Ano chce! Już dawno się przyzwyczaiłam do tego, że moja pasja dla wielu jest odchyłem od normy. Z tego, co dziś oglądałam i czytałam w internecie jest jeszcze ogrom ludzi, którzy uważają, że my biegacze jesteśmy głupolami, idiotami, debilami. Jeszcze gorsze zdanie kanapowcy mają o morsach. Ja za skarby świata nigdy nie weszłabym do lodowatej wody, więc tym bardziej chylę czoła w podziwie dla tych, co kochają morsowanie. Niestety hejterów jest w Polsce znacznie więcej. Posypały się gromy na grupę biegaczy, którzy właśnie dziś, w mrozie i śniegu urządzili sobie bieg w slipach. Nie chciałam się włączać do facebookowej dyskusji na ten temat, bo nie mam zamiaru kopać się z koniem. Wyzwiska, które tam się posypały wołają o pomstę do nieba. I nie pomogły żadne argumenty zwolenników sportu i hartowania ciała, a były naprawdę mocne i logiczne. Jak ktoś nie chce słuchać, to nie usłyszy i nie zrozumie. Większość z tych pasjonatów ciepłego fotela w wieku 50-60 lat będzie się zmagać z nadciśnieniem, cukrzycą, chorym kręgosłupem i ze zdziwieniem będzie pytać Boga i wszystkich świętych: "Dlaczego??? Przecież całe życie tak bardzo dbałem o swoje zdrowie!!!". Nawet w godzinie śmierci nie dopuszczą do siebie myśli, że sami swoje zdrowie zniszczyli nieodpowiednią dietą i brakiem sportu. Ja sama bardzo żałuję, że tak późno wzięłam się za to bieganie. Ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale. Choroby, które się rozwinęły, zostaną ze mną do końca życia. Choć nie mogę się ich już pozbyć, to jednak mogę opóźnić ich rozwój, dlatego tak bardzo mi zależy na każdym treningu. Jeśli chociaż jedna osoba popatrzy na te moje zmagania i pójdzie za moim przykładem, będę szczęśliwa. W dzisiejszych czasach nie mamy innego wyjścia niż sami zadbać o własną odporność. Żadna tabletka ani szczepionka nie da człowiekowi tyle zdrowia co dieta i sport. Ja biję brawo każdemu, komu się chce walczyć o siebie, o własne zdrowie. Fajnie by było gdyby inni też to zrozumieli.

 

17 stycznia 2021   Dodaj komentarz

89. **

Krzysztofa poznałam na Sportpartnerze. Zalogowałam się na ten portal w celu poszukiwania towarzysza lub towarzyszki do biegania. Szybko zorienowałam się, że ludzie tam tak naprawdę szukają miłości, a sport to tylko pretekst do poznania się. Już nosiłam się z zamiarem usunięcia konta, gdy napisał do mnie Krzysztof. Bez podtekstów, bez aluzji zapytał wprost, czy chciałabym z nim pobiegać, bo w towarzystwie jest przecież raźniej. Oczywiście, że się zgodziłam. O to mi chodziło.
Dziś odbył się nasz pierwszy wspólny trening. Urządziliśmy sobie marszobieg, żebyśmy mogli trochę pogadać i się lepiej poznać. Krzysztof tak naprawdę ma na imię Krystian, ale wszyscy mówią do niego Krzysiek. Ma 58 lat i karierę sportowca za sobą. Ćwiczył kiedyś podnoszenie ciężarów. Teraz jeździ na nartach i na rowerze - to są jego dwie pasje. Wymyślił sobie ostatnio, że chciałby też biegać, ale potrzebuje kogoś, kto mu trochę podpowie co i jak robić, żeby mieć frajdę z tego sportu i nie skończyć z kontuzją. Opowiedziałam mu o swoich początkach, jak uczyłam się na własnych błędach. Podpowiedziałam jak szukać właściwych butów do joggingu oraz jak pracować nad oddechem. Pogadaliśmy też trochę o naszych rodzinach i o pracy. I tak zleciało 8 km. 

Podobało mi się ogromnie! W towarzystwie biega się o niebo lepiej. Nie pracuje się wtedy nad tempem, nie myśli o trasie. Jest fun, jest radość i zabawa. Już planujemy kiedy znów razem pobiegać. Myślę, że najbliższy weekend będzie ok. Dogadamy znów wszystko i w trasę! Nareszcie mam biegowego kumpla!

 

06 stycznia 2021   Dodaj komentarz

88. **

Dień rozpoczął się od telefonu niespodzianki. Zadzwoniła pani doktor z mojej byłej przychodni z propozycją pracy dla mnie! Szukając pracy w zeszłym roku, pukałam także do drzwi jej prywatnego gabinetu dermatologicznego. Wtedy te drzwi pozostały zamknięte dla mnie, a dziś... proszę, ona puka do moich! Szok i niedowierzanie! Rejestratorka, którą miała, wyprowadza się do Wiednia i pani doktor na gwałt potrzebuje nowej. "Pani Kasiu, pani taka inteligentna, elokwentna, z miłą aparycją...". Słodziła mi nieźle. I poszłabym do jej poradni z ochotą, gdyby to nie był półetat. Cały etat to jednak stabilizacja, pewność jutra i konkretny grosz w kieszeni. To mam teraz zagwarantowane przez mój nowy zakład pracy. Zostawić to dla połówki, która jest na telefon, według zapotrzebowania lekarza, to nie byłoby zbyt mądre. Podziękowałam pani doktor za pamięć, ale tym razem nie skorzystam. 
Chociaż nic nie wyszło z tej pracy, to jestem przeszczęśliwa. Ta rozmowa, właśnie dziś, na początku roku, daje mi nadzieję, że coś zmieni się na lepsze w moim życiu. Jeden telefon, a tyle optymizmu! Może jeszcze ktoś sobie o mnie przypomni...
Dobrze się zaczyna ten rok i mam nadzieję, że świetnie się skończy. Jeszcze będzie pięknie!

 

02 stycznia 2021   Dodaj komentarz

87. **

Rok 2021 zaczął się bardzo spokojnie. Tylko ja, mąż i junior, telewizor i tańce-wygibańce. Wystarczyła lampka szampana, żeby uczcić przyjście nowego roku. Nie było żadnych spektakularnych wyczynów czy zdarzeń. To była całkowicie zwyczajna noc. Nigdy nie lubiłam zaczynać nowego roku, nie lubiłam mierzyć się z nieznanym, ale tym razem bardzo cieszę się, że przyszedł. Chcę już zapomnieć o wszystkich złych rzeczach z 2020 i zacząć od nowa budowanie swojej strony mocy. Chcę ruszyć do przodu z czystą kartą.
W tym roku zrobiłam wyłącznie sportowe postanowienia.
1. Będę codziennie robić 20 000 kroków.
2. Pokonam 3 półmaratony.
3. Znajdę wszystkie utopki z okolicy.
Rok 2021 puszcza oczko do wszystkich biegaczy i już został ochrzczony rokiem półmaratonu. Muszę mieć w tym swój własny udział, stąd takie postanowienie. W ubiegłym roku tylko raz skusiłam się na półmaraton. Ciekawe, jak pójdzie mi w tym roku. Przypuszczam, że lepiej. Tylko w jakim zakresie lepiej? Lepszy czas? Lepsza wytrzymałość? Lepsza organizacja trasy? Mam mocne postanowienie spróbować swoich sił. Wiosna, lato i jesień to będą dla mnie okresy próby.
Bardzo cieszę się również z poszukiwania utopków, czyli takich lokalnych krasnali psotników. Dostałam od kolegi z grupy biegowej mapę z zaznaczonymi wszystkimi utopkami i już zapowiedziałam rodzince, że jak tylko pogoda będzie dopisywać spacerom, to wybieramy się razem na poszukiwania. Każdy weekend musi zaowocować jakimś znaleziskiem, dopóki nie znajdziemy wszystkich. Mąż się śmieje, że jak był mały, to go utopkami straszyli, a teraz sam ich będzie szukać. :) Mam nadzieję, że wszyscy będziemy mieć z tego frajdę.
Życie... Wolę nie robić postanowień co do życia osobistego. Będzie, co ma być. Było tak ciężko, że teraz to mogę już tylko odbić się od dna. Gorzej już chyba nie będzie. Wróżbita w telewizji powiedział, że dla mojego znaku zodiaku to będzie rok nowego, lepszego życia. Ha! Oby! Oby!! Oby!!!

 

01 stycznia 2021   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi