• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum wrzesień 2020

72. **

Stało się. Złożyłam w pracy wypowiedzenie. Już mi tak szef dopiekł, że nie wytrzymałam, nerwy mi puściły, napisałam, wydrukowałam, zaniosłam i finał. To już jest koniec. Jedyna osoba, która okazała choć trochę smutku z powodu mojej decyzji to pani dyrektor, ale i tak mam wrażenie, że nie do końa była szczera w swoim żalu. Od pewnego czasu miałam wrażenie, że celem szefa i kierownictwa jest pozbycie się mnie z firmy. Myślę, że to wynik pewnego zdarzenia, które miało miejsce, gdy jeszcze byłam delegowanym pracownikiem w poradni chirurgicznej. Na jednym z zebrań zarządu przed cesją, doktor (właściciel poradni) powiedział, że "Kasi się bardzo u nas podoba i chętnie by tam została". Po kilku dniach pani dyrektor opowiedziała mi o tym i zapytała, czy ze strony doktora faktycznie miałam jakieś propozycje pracy. Odpowiedziałam jej wtedy, że propozycje były, ale postanowiłam, że nie odejdę z firmy i doktor o tym wie. Na to ona rzuciła tylko krótkie hasło: "Szef i tak stracił do ciebie zaufanie". Teraz myślę, że to był moment, w którym ten okropny człowiek podjął decyzję, że trzeba mnie usunąć. Ponieważ przez ostatnich kilka lat doskonale poznał mój charakter, wiedział, że wystarczy mnie odpowiednio mocno i długo dociskać, a sama odejdę. Zwolnić dyscyplinarnie mnie nie mógł, bo musiałby mi udowodnić działanie na szkodę firmy, a takie rzeczy nie miały miejsca. Cierpliwie i z premedytacją gnębił mnie coraz bardziej i bardziej, aż dzisiaj pękłam. Koleżanki z pracy mi mówiły, że nie mam odchodzić, że nie powinnam mu dawać tej satysfakcji, ale ja już podjęłam decyzję. Mam dość! Przede mną jeszcze 20 lat pracy. Przez ten cały czas, dzień w dzień mam pozwalać, żeby mi ubliżał, żeby mnie poniżał, ochrzaniał na oczach współpracowników? To jest mobbing. Chcę się od tego w końcu uwolnić. Najważniejsze, że mam wsparcie męża i rodziców. Najbliższe, najukochańsze w życiu osoby kibicują mi w tym, co zrobiłam. Mama mi wprost powiedziała: "Bardzo dobrze. Uciekaj stamtąd." I niech to będzie puenta całego dzisiejszego dnia.

 

25 września 2020   Dodaj komentarz

71. **

Już jakiś czas temu (nie pamiętam nawet dokładnie kiedy, bo tak dawno to było) zapisałam się do wirtualnego wyzwania "Zdobywca". W ramach niego trzeba było pokonać trzy trasy: Szlak Orlich Gniazd, Pielgrzyma i Gierkówkę. W regulaminie stało wyraźnie, że medale będą wysyłane zawsze po zaliczeniu każdego z wyzwań. Szlak Orlich Gniazd już dawno pokonałam i od tamtej pory czekałam na medal, tym bardziej, że dostałam maila z potwierdzeniem ukończenia zadania. Jestem teraz w trakcie Pielgrzyma, zostało mi 70 km do końca i zaraz potem miałam się brać za Gierkówkę. Tymczasem dostałam tydzień temu dziwnego smsa: "Prosimy o uzupełnienie adresu w systemie, bo chcemy wysłać medal za Gierkówkę". Że co??? Odpisałam autorowi tej wiadomości, że na inny medal czekam, a Gierkówkę dopiero będę w przyszłym miesiącu realizować. Odpowiedź brzmiała lakonicznie: "Sprawdzimy", po czym nastała cisza.
Dzisiaj mąż przyniósł mi ze skrzynki wszystkie trzy medale! Zonk! Zajrzałam na facebook, a tam na grupie inni biegacze chwalą się kompletem medali, jak to fajnie, że dostali wszystkie trzy na raz... W ogóle nie jest fajnie! Odebrano mi całą frajdę z wysiłku, który dzień w dzień wkładałam w zdobywanie kolejnych kilometrów. Zrobiłam sobie tabelki, które na bieżąco uzupełniam. Ciągle dodaję, liczę, sprawdzam te kilometry. I po co, skoro nagroda już leży w domu? Ja zacięta jestem i powiedziałam sobie, że zrealizuję te wyzwania zgodnie z planem. Do finału "Pielgrzyma" już niewiele mi zostało i po nim natychmiast zaczynam "Gierkówkę" tak, aby do końca roku zdążyć ze wszystkim. Takie były założenia i tak to będzie! Zrobię to jednak już tylko po to, by sobie udowodnić, że jestem nieugięta i konsekwentna. Medale schowałam do szafy. Nie cieszą mnie już tak bardzo.
Cała ta sytuacja jest dla mnie wynikiem bałaganu organizatora. Może nauczą się tam czegoś dzięki temu. Albo i nie, jak zobaczą taką radość na facebooku.....

 

17 września 2020   Dodaj komentarz

70. **

Wkręcam się w nordic walking coraz bardziej. Nie mogę biegać codziennie niestety. Ubolewam nad tym bardzo, bo kocham to, uwielbiam, żyję tym. No ale cóż - ma to służyć zdrowiu, a nie chorobie, więc trzeba słuchać swojego organizmu. A ten mi podpowiada, że są też inne sporty oprócz biegania, więc chodzę. Na początku po prostu maszerowałam. Chociaż miałam kupione kije do nordic walking, to najzwyczajniej w świecie nie umiałam z nimi chodzić. One mi wręcz przeszkadzały zamiast pomagać. Zostawiłam je w kącie. Jednak nie dawało mi to spokoju, bo skoro inni ludzie potrafią, to dlaczego ja nie? Ja też chcę! Przełomowy okazał się ostatni bieg "Oko w oko z rakiem" w Chorzowie. Kijkarze startowali 10 minut po nas. Gdy ja ukończyłam już swój bieg, oni właśnie zbliżali się do mety. Zasuwali jak rakiety. Miałam okazję przypatrzeć się, jak to robią. Technika, technika i jeszcze raz technika! Oczywiste. Nie da się wziąć kije i tak prostu sobie z nimi iść, jak mi się wydawało. Trzeba wiedzieć jak! Teraz już wiem. Wiem jak je trzymać i jak stawiać. Przyjrzałam się nieco nordicowcom i choć z pewnością nie chodzę jeszcze idealnie, to zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Ba! No i super! Mąż oczywiście kręci z niedowierzaniem głową, twierdzi, że już całkiem zwariowałam. Dla niego bieganie już jest wystarczającym bzikiem, a co dopiero chodzenie z kijami! Ja na te jego docinki odpowiadam: "Nie śmiej się, jeszcze kiedyś będziesz chodził ze mną". Zarzeka się na wszystkie świętości, że nigdy mu takie "głupoty" do głowy nie przyjdą. Ale ja poczekam na niego, aż zmądrzeje...

 

16 września 2020   Dodaj komentarz

69. **

Dzień pełen wrażeń!

Odbyłam swój pierwszy w życiu bieg w grupie. Był to bieg przeniesiony z kwietnia, kiedy to koronawirus pokrzyżował wszystim sportowe plany. Charytatywnie spotkaliśmy się dzisiaj wszyscy o 12:00 w chorzowskim skansenie na 5 kilometrowej trasie. Przed nami ludziska biegli na 10 km, a za nami już czekali na start biegacze na 5 km z psami, za nimi kijkarze, a na końcu dzieciaki na 300 m. Impreza naprawdę była zorganizowana z rozmachem, pełna profeska. Całość prowadził Jacek Kawalec (nawet udało mi się zdobyć zdjęcie), a oprawę muzyczną zafundowały nam "Pączki w Tłuszczu" czyli Tomasz Karolak i Bartosz Miecznikowski. Bawiłam się rewelacyjnie! Szczególnie dumna jestem ze zdobytego medalu i osiągniętego 30 miejsca. Przebiegnięcie tego dystansu zajęło mi 28 minut i 33 sekundy. Uważam, że jak na swój pierwszy start w życiu i to wśród 125 biegaczy, to osiągnęłam bardzo dobry wynik. Do 3 kilometra biegłam ramię w ramię z pewną dziewczyną o imieniu Krysia. Dopingowałyśmy się wzajemnie. Szłyśmy łeb w łeb - ten sam krok, ten sam rytm, oddech, ruchy ramion... A potem nastała długa prosta w pełnym słońcu i nie wytrzymałam tego żaru lejącego się z nieba. Krysia mnie wyprzedziła i tyle ją widziałam. Z tablicy wyników wyczytałam potem, że zajęła 9 miejsce. Brawo! Ale ja ze swojego miejsca też jestem dumna. Pokonałam 95 innych osób. To nie jest byle co jak na żółtodzioba. Patrzę sobie teraz na medal. Pięknie połyskuje złoto-różowymi kolorami. Będzie mi już na zawsze przypominał o chwilach, które dziś spędziłam w Chorzowie. Niesamowicie się cieszę, że wzięłam udział w tym biegu. W końcu to był bieg charytatywny, więc tak naprawdę WSZYSCY ZWYCIĘŻYLIŚMY, BO TAM BYLIŚMY!

 

12 września 2020   Dodaj komentarz

68. **

Ależ cudny dzień dzisiaj! Słoneczko świeci przepięknie od rana. Małe obłoczki po niebie sobie suną tu i tam. Wiaterek leciutki i cieplutki owiewa wszystko delikatnie. Pomyślałam, że dawno nie biegałam po lesie, a skoro dziś jest tak pięknie na dworze, to żal byłoby nie wykorzystać okazji. Ubrałam się i wypadłam na moją nieuczęszczaną od dłuższego czsu dróżkę.
Jak tam było bosko! Wprost nie do opisania! Zachwycił mnie zapach lasu, prawdziwie jesienny zapach. Przyroda już powoli zapomina o lecie i przygotowuje się do letargu. Nie wiem skąd ta woń, niezwykła, intensywna, tajemnicza. Czy to drzewa wydzielają specyficzne soki, czy to może ściółka tak pachnie? A może to zasługa leśnych owoców, szyszek i liści? W każdym razie było to wręcz oszałamiające. Endorfiny podskoczyły we mnie chyba na 300% normy, bo wpadłam w ogromną euforię, energia rozsadzała mnie od środka. Nigdy czegoś podobnego nie doświadczyłam. Do tej pory jestem tym oczarowana.

 

04 września 2020   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi