• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum maj 2022

12.05.2022

Edytę poznałam w przychodni chirurgicznej, do której zostałam kiedyś oddelegowana na trzy miesiące. To bardzo fajna, miła, szczera osoba. Skumplowałyśmy się niemal od razu. Razem ogarniałyśmy firmowy "bajzel", piłyśmy kawy i koktajle, żartowałyśmy i narzekałyśmy. Było super. Potem ściągnęłam ją do mojej nowej przychodni. Jako doświadczona i wykształcona pielęgniarka nie miała absolutnie żadnych problemów ze zdobyciem tej pracy. Przez pewien czas było świetnie. Jakieś trzy miesiące temu zauważyłam, że z Edytą coś jest nie tak. Zrobiła się milcząca, zaczęła ze wszystkimi (także ze mną) rozmawiać służbowo, przestała z innymi pielęgniarkami przesiadywać na kawusi. Nie mówiłam nic, ale widziałam, że coś ją gryzie. Któregoś razu zapytała się mnie, czy ja się na nią obraziłam. Boże! Serce mi mało nie pękło! Ja na nią? A za co?! Nigdy w życiu bym się na nią nie obraziła. Uściskałyśmy się serdecznie, ja to się nieomal popłakałam, pogadałyśmy i myślałam, że to zamknęło sprawę jej dziwnego zachowania. Ale nie. Było odrobinę lepiej, ale nie zdobywała się wobec mnie na szczere, otwarte pogaduszki. Czułam dystans.
Dzisiaj zadzwoniła. To, co mi powiedziała, osłabiło mnie totalnie. Jej zdaniem toczy się w pracy spisek przeciwko niej mający doprowadzić do tego, że się sama zwolni, a ja o tym wszystkim wiem, tylko nie chcę jej poowiedzieć i właśnie o to ma do mnie żal. Słuchałam tego wszystkiego, co mówiła i oczy robiły mi się coraz większe ze zdumienia. Bzdury! Bzdury! Jeszcze raz bzdury! Co ona sobie w głowie uroiła? Jakie ma podstawy, żeby tak sądzić? Oszem, reszta dziewczyn w pracy ma swój własny, wzajemny krąg wsparcia i nie chcą nas, obcych do niego wpuścić. Traktują nas jak koleżanki, ale nigdy nie podzielają naszego zdania. To jest fakt. Z tym się zgadzam bezapelacyjnie. Jednak jestem bardzo daleka od tego, by posądzać kogoś o spiskowanie. To są bardzo poważne oskarżenia. Dziewczyny byłyby skończonymi idiotkami, gdyby dążyły do pozbycia się tak wykształconej, inteligentnej i doświadczonej pielęgniarki jak Edyta. Tacy ludzie w zespole są skarbem. Nie sądzę, żeby spiskowały przeciwko niej. Jednak ona wie swoje. Nie mam pojęcia na jakiej podstawie takie wnioski wysnuwa, ale jest przekonana o własnej racji i nie przyjmuje moich zapewnień, że nie wiem nic o jakichkolwiek działaniach skierowanych przeciwko niej. Ma do mnie pretensje, ma do mnie żal, czuje się skrzywdzona tym, że ja nie chcę jej nic powiedzieć. Ręcę mi opadają z bezsilności. Mam wymyślić jakieś niestworzone historie, żeby ją usatysfakcjonować? Nie będę się w nieskończoność tłumaczyć. Zapewniłam ją kilkukrotnie, że nie biorę udziału w żadnym spisku i o żadnym spisku nie wiem. Co ona zrobi z tymi zapewnieniami, to już jest jej sprawa. Mi jest jej szkoda, bo uwierzyła w coś, co nie jest prawdą. Wmieszała mnie w jakieś rozgrywki, które są kompletną dziecinadą i została tak naprawdę z tym sama. Ja się jej w to wciągnąć nie pozwolę. Była dla mnie jedyną osobą w pracy, przed którą nie bałam się mówić, co myślę, przed którą mogłam być sobą. Teraz jednak się od niej odsunę. Wydaje mi się, że dla niej będzie to tylko potwierdzeniem jej dziwnych teorii, ale już nie dbam o to. Nie chcę się zadawać z ludźmi szukającymi na siłę problemów tam, gdzie ich nie ma.
Już nie mam bliskiej osoby w pracy. Trudno.

12 maja 2022   Dodaj komentarz

07.05.2022

Ależ mam kaca moralnego!
Dawno już nie czułam się tak źle ze sobą. Nawet powiem więcej - nigdy nie przydarzyło mi się, abym nie potrafiła spojrzeć sobie w lustrze w oczy. Nigdy, aż do dzisiaj. Czuję się fatalnie.
Byłam wczoraj na kolejnej rozmowie o pracę. W przychodni weterynaryjnej poszukują rejestratorki. Wysłałam CV, zaproszono mnie na rozmowę, poszłam. Wszystko przebiegło jak z płatka. Oni byli zachwyceni mną, ja nimi. Było tak swojsko wśród zwierzątek, jak w domu, miło, ciepło i przytulnie. Nawet uzgodniliśmy, że w sobotę mam przyjechać na dwie, trzy godziny, żeby zaznajomić się w praktyce z charakterem tej pracy. Aż wreszcie rozmowa zeszła do nieuchronnego momentu - wynagrodzenia. Okazało się, że szefowa nie zaproponuje mi więcej niż najniższą krajową czyli jakieś 2500 na rękę. I w tym momencie zaczęłam się wahać. Właśnie wczoraj włpynęła mi na konto wypłata z mojej obecnej przychodni - 3800. Popatrzyłam na obie kwoty i nabrałam wątpliwości. Pozbyć się 1300 zł z portfela byłoby niezbyt mądre. Znowu miałabym spaść na dno i zacząć się od niego odbijać? Idea pomocy słabszym i bezbronnym zaczęła coraz bardziej rozmywać się w mojej głowie, aż w końcu dziś rano zadzwoniłam do właścicielki weterynarii i powiedziałam, że nie przyjmę tej pracy. Podjęłam męską decyzję, ale przykro mi cholernie z tego powodu. Rozum podpowiada, że dobrze zrobiłam, ale serce płacze.
Gdzie się podziała ta Kasia, która zawsze chciała pracować dla wzniosłych idei, kierowała się pięknymi wartościami, pomoc słabszym stawiała na pierwszym miejscu??? Ta Kasia wybrała pieniądze. Ryczę cały dzień. Mąż mnie wspiera, że podjęłam słuszną decyzję, a ja wciąż nie mogę się pozbierać psychicznie. Mam takiego doła, że szok! Tęsknię za tym miejscem. Rzadko się zdarza, żeby znaleźć się gdzieś i od razu poczuć się jak u siebie. Mi się to właśnie przytrafiło i zostawiłam to z powodu pieniędzy. Zostawiłam to, bo gdzieś dadzą mi więcej! Jestem wstrząśnięta swoim zachowaniem, zszokowana i zniesmaczona! Do tego stopnia mną to poruszyło, że powiedziałam mężowi, iż kończę wszelkie poszukiwania pracy. Zostaję tu, gdzie obecnie pracuję i na tym koniec. Nikt nigdzie nie da mi na start tyle, abym nie była stratna. Doszłam do niezłego poziomu finansowego i na tym poprzestanę. Nie chcę znowu trafić do miejsca, które pokocham i będę musiałą z niego zrezygnować z powodu kiepskiej wypłaty. Drugi raz nie chcę tego przeżywać. Nie i już! Koniec!

07 maja 2022   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi