35. **
Za mną ciężki tydzień. Nowe miejsce pracy, nowi ludzie, nowe obowiązki. W poniedziałek miałam taki kryzys, że napisałam wypowiedzenie. Jednak następnego dnia, gdy weszłam do przychodni i rozejrzałam się wokół, powiedziałam do siebie, że nie poddam się tak łatwo. Nie mogę się przecież poddać już na starcie. O nie! Otworzyłam drzwi rejestracji pewnym ruchem, zrobiłam ten pierwszy krok... i tak jakoś ruszyła ta machina.
Mimo trudnego dla mnie czasu nie zapomniałam o bieganiu. W tygodniu, co drugi dzień, systematycznie wybiegam na swoją stałą, pięciokilometrową trasę. Za to w weekendy pozwalam sobie na więcej. Taka piąteczka z rana bardzo dobrze na mnie działa. Przyjeżdżam do pracy uśmiechnięta, optymistycznie i jednocześnie bojowo nastawiona do nowych zadań. Bieganie hartuje nie tylko ciało, ale umysł i ducha także.
Jest dobrze! A będzie jeszcze lepiej!