96. **
Piękny dzień wybrałam sobie na urlop! Po tak srogiej zimie, ogromnym mrozie, górach śniegu dziś nareszcie zapachniało wiosną. Temperatura skoczyła na plus, zaświeciło słońce, powiał lekki, ciepły wiaterek i zrobiło się tak cudownie na dworze, że żal było siedzieć w domu.
Była 11.00. Planowałam już brać się pomału za przygotowanie obiadu, ale jak widziałam ta piękną pogodę za oknem, to nogi same aż rwały się do biegu. Powiedziałam do męża: "Obiad nie zając, poczekacie, ja muszę pobiegać, bo zwariuję!". I poleciałam.
To było coś niesamowitego! Czułam się tak cudownie, lekko jak motyl, wdychałam wiosnę pełną piersią, nie mogłam się nią nasycić. To działało na mnie jak narkotyk. Ekstaza na maksa! Tak bym chciała, by ta piękna pogoda już z nami została, ale to niestety dopiero luty, jeszcze śniegiem może sypnąć i przymrozić nas na nowo...
Tymczasem cieszmy się tą chwilą ciepła, tym optymizmem płynącym ze słońca! Zrobiłam kilka zdjęć okolicznej przyrody i wrzuciłam na facebook. Chcę z każdym podzielić się radością tego wspaniałego dnia!