• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum 02 kwietnia 2021

102. *

Zostałam dziś bardzo miło zaskoczona przez jedną z pacjentek.
Jakiś tydzień temu zadzwoniła do poradni znajoma pewnej kobiety celem umówienia teleporady u rodzinnego lekarza dla niej na cito. Podobno tamta kobieta sama też dzwoniła wcześniej, ale nikt nie chciał jej umówić ze wzgędu na brak miejsc. Cóż, miejsc do rodzinnego faktycznie nie ma. Teraz, przy pandemii miejsca na teleporady pozajmowane są na trzy dni do przodu, a 90% z nich dotyczy covidów. Jest naprawdę masakra. Człowiek w sytuacji nagłej nie może niestety liczyć na szybką poradę u lekarza. W takim trudnym położeniu znalazła się jedna z naszych pacjentek. Choruje na nowotwór i właśnie tydzień temu (a był to piątek) dostała telefon z chirurgii onkologicznej w Katowicach, że jest dla niej miejsce w szpitalu i ma się tam stawić w poniedziałek rano ze skierowaniem. Kobieta zaczęła gorączkowo wydzwaniać do przychodni, żeby się umówić do lekarza po to skierowanie, ale nikt nie chciał jej zapisać, bo nie było gdzie. W końcu zadzwoniła wymieniona przeze mnie na początku znajoma tej pacjentki. Telefon oderałam ja. A ja od razu wyobraziłam sobie siebie na miejscu tej chorej pani, bo mam niestety taką tendencję do stawiania się w sytuacji każdej chorej osoby. Wiedziałam, że sprawa jest pilna. Brak teleporady u rodzinnego będzie skutkował brakiem skierowania na oddział onkologiczny, operacja nie dojdzie do skutku, a to może kobietę kosztować życie. Umówiłam ją na tą teleporadę, wcisnęłam pomiędzy innych pacjentów, w uwagach zrobiłam dopisek, że sprawa jest pilna i mając nadzieję, że lekarz nie przyjdzie do mnie z pretensjami o nadplanowego pacjenta, czekałam. Po jakimś czasie zauważyłam, że teleporada została zrealizowana. Nikt do mnie z pretensjami nie przybiegł, więc odetchnęłam z ulgą. Było załatwione.
Minął tydzień. Dzisiaj podchodzi do mnie jedna z dziewczyn i mówi, że mam wyjść na korytarz, bo jakaś kobieta szuka pani Kasi. Wyszłam więc. Czekała na mnie niziutka kobiecinka, w wieku około 60 lat. Zapytałam: "Pani do mnie?", a ta od razu wręczyła mi reklamówkę ze słodyczami i zaczęła dziękować na tym korytarzu w imieniu tamtej chorej pani. Przypomniałam sobie tą sytuację sprzed tygodnia. Obecnie owa pacjentka już jest po operacji, czuje się dobrze i jest duża szansa, że będzie żyć. Ucieszyło mnie to, że udało mi się przyłożyć rękę do czyjegoś ocalonego życia. Niby takie nic, tylko teleporada u rodzinnego, ale od tego się zaczęło, to był ten początek, tak niezwykle ważny. Porozmawiałyśmy chwilkę, podziękowaniom nie było końca, aż zaczęło mnie to krępować, przecież ciągle stałyśmy na korytarzu. Mnóstwo pacjentów na nas patrzyło. No, ale nic. Kobieta w końcu się pożegnała, ja weszłam do pokoju socjalnego i zaczęłam wypakowywać te czekolady, kawę i ciasteczka. Pomiędzy tym wszystkim była kartka z życzeniami na Wielkanoc. Koperta podpisana była "Kochana Pani Kasia". Ludzie, wierzcie mi lub nie, popłakałam się, jak to przeczytałam. Słowo "kochana" rozczuliło mnie do reszty. Obca osoba nazywa mnie kochaną - to jest niesamowite. Ta jedna mała kartka więcej dla mnie znaczy niż ten cały wór słodyczy. Zresztą wszystkie słodkości rozdałam pomiędzy dziewczyny, będą mieć do kawy, dla siebie zostawiłam tę kartkę. Schowałam ją na pamiątkę, żeby mi przypominała o tym kim jestem. Wiele błędów popełniłam w życiu, ale w gruncie rzezcy jestem dobrym człowiekiem, a przynajmniej codziennie staram się taka być. Życzę sobie, żebym nigdy tego nie zmieniła, żebym nie zeszła na psy, bo warto być dobrym człowiekiem choćby po to, żeby usłyszeć od innego człowieka "dziękuję". Dobro wraca dobrem. Chciałabym bardzo być dla innych "Kochaną Panią Kasią", chciałabym, aby taką mnie znali i pamiętali.

 

02 kwietnia 2021   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi