02.10.2022
Jakoś dziś nie miałam ochoty na jogging, więc wybrałam się na poranny spacer. Szło mi się całkiem dobrze. Muzyczka przygrywała w słuchawkach, nadając tempo. Powietrze, dość rześkie o tej porze roku, pobudziło cały organizm do aktywności. Jednym słowem zapowiadał się super marsz. No więc wyruszyłam w trasę raźnym krokiem. Szłam sobie myśląc o różnych sprawach, aż nagle zatrzymał się obok mnie samochód. Wysiadł facet około pięćdziesiątki z pytaniem o drogę. Nie znałam takiej ulicy, o jaką pytał, więc zaczęłam dopytywać gościa o numer budynku, o to, co mogłoby się mieścić pod tym numerem. Facet się upierał, że to ta ulica, chociaż zupełnie mylił nazwy. Coś było nie tak. Podczas gdy tak rozmawialiśmy, przybliżaliśmy się powoli do siebie. On szedł w moją stronę, a ja w jego i nagle coś mnie zatrzymało. Nie wiem jak to nazwać. Intuicja? Anioł stróż? Negatywna energia? Przeszył mnie niewytłumaczalny lęk. W mojej głowie zaświtała myśl: "Nie zbliżaj się". Zupełnie, jakbym się zderzyła ze ścianą, która nie pozwoliła mi zrobić ani kroku dalej. W jednej chwili zdałam sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znalazłam - sama, na kompletnie wyludnionej ulicy, z obcym facetem, który podchodzi coraz bliżej, który w dobie GPS-u i smartfonów nie wie, gdzie się znalazł. Wszystko zaczęło być dla mnie bardzo podejrzane. Powiedziałam, w końcu: "Przykro mi, nie potrafię panu pomóc" i szybkim krokiem poszłam w swoją stronę.
Bardzo się przestraszyłam tego gościa. Szukał nie wiadomo czego, nie wiadomo kogo, zbliżał się niebezpiecznie, wysiadł z auta, nie gasząc silnika. Przecież gdyby złapał mnie za rękę i wciągnął do samochodu, nie byłabym w stanie się obronić. Wyszłam z domu, zostawiając rodzinę smacznie śpiącą i mogłam do niej nie wrócić. Boże, dziękuję! Jak dobrze, że mnie zatrzymałeś!
Pierwszy raz w życiu takie coś mi się przytrafiło. Wielu ludzi mijam codziennie. Nigdy nie zakładam z góry, że ktokolwiek z nich chciałby mi zrobić krzywdę. Zawsze chętnie pomagam, jak tylko potrafię, a dziś wyraźnie coś mi kazało uciekać od tego człowieka. Może przesadzam, może coś sobie ubzdurałam, a może uratowałam sobie życie.