02.09.2022
Obejrzałam w telewizji film o Tomaszu Komendzie "25 lat niewinności". Jestem tym filmem głęboko poruszona. Nie mogę zasnąć. Wszystkie obrazy ciągle przelatują mi przed oczami. Człowiek przeszedł nieprawdopodobną gehennę. Cud, że przeżył to więzienie. To, co potrafi wymyślić człowiek, żeby się nad drugim człowiekiem znęcać, to się w głowie nie mieści! A Tomasz był niewinny i cały czas próbował to wszystkim wytłumaczyć, udowodnić. Niestety, im bardziej próbował, tym bardziej się nad nim znęcano. Zezwierzęcenie totalne! Zgroza! A najgorsze, że nikogo nie obchodziła, prawda. Liczyły się tylko wyniki. Trzeba było mieć sprawcę, to się znalazł kozioł ofiarny. A to, że był niewinny? Kto by się tym przejmował? Bili, aż się przyznał. Ci, którzy mieli szukać sprawiedliwości i wymierzać sprawiedliwość, byli najbardziej niesprawiedliwi, zakłamani i bezwzględni.
Biedny Tomasz Komenda. Żal mi go bardzo. Dostał potem grube miliony odszkodowania za to wszystko, jednak wydaje mi się, że te pieniądze w żaden sposób nie zrekompensowały mu tego koszmaru. Na pewno te straszne wspomnienia powracają w snach, utkwiły głęboko w pamięci. Człowiek tego horroru nie pozbędzie się już do końca swoich dyni. Dla mnie to był tylko film, krótkie 2 godziny, dla niego to najprawdziwsza prawda, pół zniszczonego życia! Za niewinność...