• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Biegam. Tak jak lubię. Tak jak chcę.

Blog powstał ku pamięci moich biegowych zmagań. Mam nadzieję, że za parę lat będę się śmiać z początkowych wpisów i nieporadnych pierwszych truchcików.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Lipiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019

Archiwum 05 czerwca 2020

51. **

Co ja dzisiaj rano narobiłam...?! Brak mi słów do samej siebie!

Wstałam o 4:00 z myślą, że pójdę pobiegać. Ubrałam się i wystartowałam. Wszędzie było cicho jak makiem zasiał - ani jednego człowieka, samochodu, nawet psy nie szczekały. No więc biegnę sobie uczęśliwiona. Zaczęłam się zbliżać do skrzyżowania, aż tu patrzę z oddali wyłania się auto. W brzasku, który panował o tej porze nie miałam pojęcia co to za auto, widziałam tylko dwie żarówy. Wnerw mnie ogarnął, bo zanim ja dobiegnę do przejścia dla pieszych, to on też zdąży dojechać i będę musiała stanąć, a szkoda mi mojego tempa, jestem przecież w pełnym pędzie. Pomyślałam: "Nie będę z powodu jednego ciula zwalniać. Zanim on dojedzie, to ja zdążę przebiec". No i dawaj - centralnie przez środek skrzyżowania, skosem zasadziłam długie susy. Jak już byłam po drugiej stronie ów "ciul" zdążył dojechać, ładnie zwolnił, wrzucił kierunkowskaz w moją dróżkę i jedzie za mną. Ja się patrzę: policja...! Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Miałam milion myśli na sekundę: "Kaśka, ty durna babo, i kto tu jest teraz ciulem?! Na pewno będzie mandat! Nie mam przy sobie żadnego dokumentu! Wezmą mnie na komisariat i małżon będzie mnie musiał odebrać! Taki wstyd!".

Tymczasem panowie policjanci defiladowym tempem mnie minęli, a przejeżdżając obok pomachali do mnie i obrzucili szerokim uśmiechem. Odwzajemniłam im uśmiech (chyba jednak trochę głupkowaty w całym tym moim zdenerwowaniu) i również pomachałam.

Spojrzałam na zegarek - tętno 180 ud/min. Ale jakie tempo! 5:51 min/km! Rekord! Po prostu rekord! W tym stresie dostałam takiego szwongu, że gnałam przed siebie jak nigdy. Bardzo się cieszę z życiówki, tylko czy to musiało być okupione taką nerwówą?

Koleżanki z pracy uważają, że niepotrzebnie się zdenerwowałam, bo panowie mundurowi najwyraźniej zarywali do mnie. Zobaczyli fajną zgrabną laskę, w obcisłych legginsach, więc pokusili się o najnormalniejszy chłopski podryw. Nie przekonuje mnie to. Jak dla mnie to ich machanie oznaczało raczej: "Widzieliśmy! Więcej tak nie rób kobieto!".

 

05 czerwca 2020   Dodaj komentarz
Kasia7911 | Blogi