2. ***
Miało być bieganie, wyszło spacerowanie.
Tydzień temu wybiegłam z domu jak po ognień i jeszcze dziś odczuwam tego fatalne skutki. Nadwyrężyłam sobie ścięgna w pachwinach i nie jestem w stanie obrócić nogą w bok. Chodzę ze stulonymi nogami, małymi kroczkami jak gejsza. Przy każdym niekontrolowanym stąpnięciu syczę z bólu, raz się nawet popłakałam. Co ja najlepszego narobiłam???
Jeśli kiedykolwiek na mój blog natrafi osoba, która tak jak ja myśli o bieganiu, na wszystkie świętości błagam - nie zaczynaj człowieku bez rozgrzewki i rozciągania!!! Wierz mi na słowo. A chyba lepiej uczyć się na cudzych błędach niż na własnych, no nie? Więc ucz się na moich.
W każdym razie mimo bólu nie odpuszczam. Poczekam, aż dojdę do siebie i wyruszam znów na trasę pobiegać, tylko już z głową! Tymczasem spaceruję. 3,2 km to też jest coś jak na obolałego żółwia. Kupiłam fantastyczną książkę Anny Szczypczyńskiej "Zakochaj się w bieganiu". To literatura w sam raz dla kogoś, kto bardzo chce biegać, ale totalnie nie wie, jak się do tego zabrać. Znalazłam tam szereg fantastycznych porad. Z niemałą satysfakcją uświadomiłam sobie, że to co sama odkryłam tydzień temu odnośnie butów, bielizny itp. to są rzeczy, na które Pani Ania także zwraca uwagę w pierwszej kolejności. Czyli idę we właściwym kierunku. Cieszy mnie to. Czytam tą książkę bardzo uważnie, żeby znowu nie narobić sobie ambarasu. Polecam ją każdemu początkującemu biegaczowi. Polecam również blog: "Panna Anna biega".
Będę biegać! Nie odpuszczę!