86. **
Jakże dziwny był ten rok! Wszystko było podporządkowane polityce i koronawirusowi. Aż mdło się robi na samą myśl.
Dla mnie mijający rok był dosyć ciężki. Przyszło mi się zmierzyć z mobbingiem w pracy. Wyszłam z tego bardzo poraniona, niemniej cieszę się ogromnie, że wyszłam w ogóle, że uwolniłam się od toksycznych ludzi. Jak to mówią: jeśli Bóg stawia przed tobą problemy, to dlatego, że wie, iż sobie poradzisz. Coś w tym jest. Poradziłam sobie. Uczepiłam się mojej ukochanej rodziny oraz kilku innych ludzi o dobrym sercu i wyszłam z problemów. Zdrowie mi nieco podupadło, tarczyca wysiadła i choroba niestety postępuje. Tragedii nie ma, ale nadziei na cudowne ozdrowienie też nie. Sport to jest moje najlepsze lekarstwo. Gdyby nie on, prawdopodobnie skończyłabym ten rok z depresją na koncie. Nie wytrzymałbym psychicznie. Dzięki bieganiu udało mi się zachować resztki optymizmu i nie zwariować. Sport to jest lekarstwo na wszystko. Po prostu na wszystko.
Podsumowałam moje sportowe osiągnięcia za 2020 rok:
- przebiegłam 1297,62 km;
- przeszłam nordikując 285,29 km;
- przećwiczyłam na bieżni 153,5 km.
Jestem dumna z tych wyników, choć czuję niedosyt. Myślę, że 1500 km w biegniu było jak najbardziej w zakresie moich możliwości. Wprawdzie wśród postanowień z 1 stycznia było tylko 500 km, więc plan jest wykonany z nawiązką, to jednak od jutra bardziej się postaram.
Ale o moich postanowieniach noworocznych opowiem jutro.
Dodaj komentarz