18.07.2022
Koniec urlopu. Dziś pierwszy dzień w pracy i jak to zwykle bywa, poświęciłam go na ogarnięcie tematu: Co się tu dzieje i co ja tu robię? Zawsze tak mam po urlopie. Jutro już będzie lepiej.
Z przykrością muszę stwierdzić, że nie wypoczęłam nad tym morzem. Nabraliśmy pełne torby ciuchów na upały, a przechodziliśmy te dziesięć dni, w długich gaciach, swetrach, polarach. Zamiast leniuchować na plaży i delektować się szumem fal, każdy dzień zaczynaliśmy od wymyślania wycieczek, żeby nie paść z nudów. I tak jeździliśmy, łaziliśmy i szukaliśmy sobie zajęcia na siłę. Męczące to było. Mąż stwierdził, że się wyleczył z morza na ładnych kilka lat. Ja od razu zaczęłam kuć żelazo, póki gorące i wypaliłam, że następny urlop chcę spędzić w Górach Sowich. Mąż nic mi na to nie odpowiedział, tylko się tak popatrzył na mnie, jakby pomysł już mu chodził po głowie. Kto wie, czy w przyszłym roku tam nie pojedziemy.
A Bałtyk... Brak ciepłej, słonecznej pogody zepsuł nam wakacje. W zasadzie to nie ma o czym pisać.
Dodaj komentarz