108. *
To już trzy dni, jak przez moje miasto przetoczyła się nawałnica. Burza była okropna!. Deszcz lał jak z cebra. Przez nasze podwórko płynęła rzeka. Mamy jednak to szczęście w całym tym nieszczęściu, że nasz dom stoi na lekkim wzgórzu, więc cała woda popłynęła w dół i nas nie zalało. Jednak nie wszyscy mieli się tak dobrze. Niemal od razu zaczęły się w internecie pojawiać zdjęcia. Domy zalane do połowy, do pierwszego piętra, sprzęty ogrodowe pływające jak po stawie, samochody zalane aż po dach. Straszne!
Postanowiłam się dziś przejść ulicami, które najbardziej ucierpiały. Niemal na każdym podwórku znajdowało się przydomowe wysypisko śmieci, a na nim meblościanki, łóżka, krzesła, sprzęt AGD - jednym słowem - dla wielu rodzin dorobek życia. Płakać mi się chciało. To był przerażający widok. Ale równie przerażające, choć może bardziej zdumiewające dla mnie były uliczne studzienki kanalizacyjne, kompletnie zapchane trawą, liśćmi, śmieciami. Nic dziwnego, że nie przyjęły deszczówki, bo jak??? Myślę, że gdyby służby komunalne zadbały o drożność tych studzienek, to rozmiar zniszczeń byłby mniejszy.
Zastanawia mnie jeszcze jedno - te studzienki w takim opłakanym stanie sąod trzech dni i nadal nikt się nimi nie interesuje. Co będzie jeśli znów przyjdzie ulewa? Ludzie jeszcze z jednej tragedii się nie otrząsnęli i mają przez to piekło przejść jeszcze raz? Kompletnie dla mnie niezrozumiałe jest dla mnie zachowanie władz miasta. Zawsze lepiej zapobiegać tragediom, niż potem mierzyć się z ich skutkami. Okazuje się jednak, że w moim mieście, ukochanym mieście nikogo to nie obchodzi. Jestem w totalnym szoku! Jak można tak bagatellizować zagrożenie?! Klimat zmienia się niemalże na naszych oczach. Coraz częściej doświadczamy ekstremalnych zjawisk przyrodniczych. Choć nigdy nie wygramy z naturą, to powinniśmy na pewne rzeczy być przygotowani. A tu taka ignorancja! Oby ci, którzy zostali poszkodowani, więcej nie musieli przeżywać takich strasznych chwil. Współczuję tym ludziom bardzo.
Dodaj komentarz