10.06.2022
Ale się wkurzyłam! Cała z nerwów chodzę!
Niedawno opisywałam jak brałam udział w rekrutacji w przychodni rehabilitacyjnej i spotkałam tam sporo koleżanek z mojej byłej pracy. Dziś się dowiedziałam (i to całkiem przypadkiem), że została sporządzona lista tych wszystkich dziewczyn i przesłana mojemu byłemu pracodawcy. Szok! Mój były szef dowiedział się, kto z jego firmy chciał odejść do innej. Jestem tak tym poruszona, że miejsca sobie nie mogę znaleźć. Na pewno palce w tym maczała pani dyrektor, która również pode mną dołki kopała. Nie wiem czym się odwdzięczyła właścicielowi rehabilitacji, ale tak naprawdę to mało istotne. Może mu dała kasę, może d...y, nie obchodzi mnie to. Nie powinien był jej ulegać i łamać prawo. Jak można tworzyć listę kandydatów na jakieś stanowisko i przesyłać innej firmie? Jak można???!!! Nazwać to nieprofesjonalizmem to jak nic nie powiedzieć. To świństwo, chamstwo i kurestwo!
Każde CV jest opatrzone klauzulą RODO, ale ona działa w dwie strony. Pracownik jest zobowiązany do podania informacji o sobie, ale tylko i wyłącznie na potrzeby rekrutacji. To nie może wyjść dalej! Pracodawca ma obowiązek zachować tajemnicę. Nie wolno mu rozpowszechniać informacji kto u niego był i o czym rozmawiano, a po zakończeniu rekrutacji CV musi zostać zniszczone. Natomiast ten tu pajac spisał ładnie nazwiska, jedno po drugim i przekazał pani dyrektor, bo... ona tak chciała. Skandal! Jestem tym oburzona! Dziewczyny, choć wiedzą, co się stało, nie robią nic. Są po prostu zastraszone. Ja się jednak nie boję. Na razie nie podnoszę oficjalnie rabanu, ale do czasu. Jeśli się dowiem, że moje nazwisko znalazło się na tej liście, to nie daruję temu ch...! Zrobię mu niezły dym koło d...y. Mąż mnie uspokaja, że jestem byłym pracownikiem tamtej przychodni i zapewne moje nazwisko się tam nie znalazło, ale ja nie jestem całkiem przekonana. Niech się tylko dowiem! Zobaczymy co dla gnoja będzie cenniejsze - ładne oczy dyrektorki czy własna firma i reputacja. Sąd go nie minie!
Dodaj komentarz